waga podskoczyła, na razie waha się między 90,9 a 89,9 (ważę się codziennie od niedzieli). wprowadziłam nowa dietę, wydaję masę kasy na jarzynki i śliczne talerzyki i kubeczki. wczoraj w Tesco kupiłam miliardową szklankę tylko dlatego, bo była różowa.
podeszłam też inaczej do tematu przygotowywania potraw. nakupiłam kilkanaście pojemników na żywność i gotując na kilka dni porcję obiadową na każdy dzień pakuję do osobnego pojemnika, a nie tak, jak kiedyś trzymałam cały zapas w jednym garnku. również tego samego dnia gotuję "dodatek skrobiowy" (jak się to szumnie nazywa) i trzymam w pojemniczkach. ryż i kasza na drugi dzień smakują nieźle, muszę sprawdzić, jak to działa w przypadku makaronu. czy nie wyschnie na wiór.
może z tym pojemnikowaniem jest trochę więcej zachodu (i zmywania), ale nie kusi mnie na przykład, by uszczknąć coś z porcji na inny dzień.
menu na dziś.
śniadanie. bułka pełnoziarnista ze szynką i pasta paprykową, pomidor, kawa z mlekiem 1,5% i słodzikiem*.
drugie śniadanie. kanapka z żółtym serem, kilka paseczków papryki, herbatka z cytrynką i słodzikiem.
obiad. leczo (1,5 szklanki) z pęczakiem (104 g ugotowanego).
poko. dwa jabłka.
* slodzik aspartamowy z Tesco. nie znoszę cyklaminianowego.
idę czytać Wasze pamiętniki. trzymajcie się.
malinkapoziomka
21 listopada 2013, 13:06Bardzo dobry pomysł z tym porcjowaniem. Masz plan i trzymaj się go! pzdr!