tradycyjnie przed przyjazdem do Lubego musiałam się oparzyć, zaciąć nożem oraz poprztykać z nim o pierdółkę. tym razem o to, że chciałby, bym przywiozła kilka rzeczy, które nie znajdują się na mojej liście do spakowania. dlaczego nie? bo:
a) nie mam miejsca w trolleyu, bo garderoba jesienna zajmuje więcej miejsca niż letnia
b) na cholerę mi typowo letnia sukienka pod koniec października. mogłabym ją wziąć, ale będzie idiotycznie wyglądać w połączeniu z ciepłymi rajtuzami, swetrem i kozakami.
i on nie może tego zrozumieć.
milusiastej soboty.