niby okazja do takiej uczty jest dwa razy w roku (w tym trzy, bo jeszcze komunia Skwarka)...
załamałam się, bo chciałam sobie zrobić prezent urodzinowy i uczcić ćwierćwiecze swej beznadziejnej egzystencji dwucyfrową wagą, ale nie sądzę, by się to udało. jak widać, ostatnio niewiele rzeczy mi wychodzi.
"szefowa" przeniosła rozpoczęcie szkolenia na poniedziałek ósmego kwietnia, bo musi dać czas mym kontrkandydatkom na dojście do siebie po świętach. coraz mniej wierzę w to, że dostanę tę pracę.
wiem, że zrzędzę. ale tak mnie ta pogoda dołuje.
przytulam i pozdrawiam.
tolerancja2012
31 marca 2013, 20:42Hej głowa do góry , ciesz się tym ,że masz co jeść , tyle ludzi na świecie głoduje.... nie łam się i idz do przodu , tule mocno :*