wczoraj nie byłam głodna i zjadłam tylko porcję kaszy z cebulą i pomidora. no dobra, głód dopadł mnie dopiero po dwudziestej. na szczęście nie miałam nic do jedzenia.
dzisiaj...
śniadanie: dwie kromki białego chleba z keczupem, pomidor (pustki w lodówce).
drugie śniadanie: placuszek biszkoptowy z TEGO przepisu z dwiema łyżkami jogurtu naturalnego i dwiema musu z jabłek.
obiad: ryż z warzywami na parze. i może coś jeszcze.
poko: kefir 0% i grejpfrut biały.
nie lubię białych grejpfrutów, ale są znacznie tańsze niż czerwone.
wczoraj zrobiłam zaledwie 32 (słownie: trzydzieści dwa) brzuszki skośne i mnie bolą biodra. pora chyba kupić mięciutką karimatę, a nie ćwiczyć na parkiecie przykrytym cienkim kocykiem.
pozdrawiam cieplutko.
wislanskiedziewcze
10 października 2012, 13:17O jejku, jak dużo już schudłaś! Powinnaś być z siebie dumna! :) Polecam ćwiczenia na karimacie - można ją kupić za grosze, a jak się człowiek podpiera na łąpach przy niektórych ćwiczeniach, albo na kolanach, to mu wygodniej. Pozdrawiam :)
Justynak100885
10 października 2012, 13:04Ojjj tak ja też kiedyś ćwiczyłam na panelach i kocu a od kiedy mam karimatę to jest o wiele lepiej ale i tak się trochę slizgam ;/ lecz profesjonalna mata do fitnessu to koszt ok 50 zl wiec jak dla mnie zbyt dużo :( pozdrawiam :)))
jogobella1991
10 października 2012, 13:01Ładnie Ci dzień wypadł :-)