śniadanie: dwie kromki białego chleba z masłem.
drugie śniadanie: pasztecik z ciasta francuskiego z szynką.
obiad: zupa jarzynowa, gołąbek inaczej (w formie kotlecika) leń wybitny nie robił kotlecików, tylko całą masę mięsną wrzucił do foremki i wyszedł klops. zjadłam trzy plasterki bez dodatków.
poko: jogurt owocowy nie byłam głodna, więc nic.
dzisiejsze atrakcje kulinarne mogą wyglądać tak:
śniadanie: dwie kromki chleba à la pizza (czyli zapiekane z sosem pomidorowym i jubilerską ilością sera).
drugie śniadanie: na razie nie mam nic. i pomysłu brak.
obiad: ziemniaczki pieczone i jajko sadzone oraz sałatka.
poko: jogurt owocowy.
w planach mam również produkcję dwunastu ślicznych muffinek dyniowych. dynię uwielbiam, ale nie miałam okazji nic z niej robić. dlatego też nabyłam kilogram na i część trafi do wspomnianych już muffinek, a reszta zamieni się w cudowną zupę krem. 8D
idę oglądać Pingwiny z Madagaskaru.
CzarnaPerla1300
3 października 2012, 11:22:) Daj znać jak te mufiny Ci wyszły :) ja nigdy dyni nie jadłam . może w końcu zjem :)) miłego oglądania bo pogoda nas nie rozpieszcza :( Buźka :***
Justynak100885
3 października 2012, 11:16Ja uwielbiam króla Juliana heheheeee ;) wiesz, ze nigdy nie jadłam jeszcze dyni ;d pfffffffffff...wstyd normalnie! Pozdrawiam :)
malinkapoziomka
3 października 2012, 11:14hihi, "jubilerska ilość sera" DOBRE! Łączę się w oglądaniu Pingwinów, też je strasze lubię! Pzdr. Tylko, że ja dopiero wieczorem je oglądam.
ladybabol
3 października 2012, 11:10:) pingwiny z madagaskaru nooo pozytywny początek dnia