czego się boję?
* tego, że nikt nie pomyśli o moich potrzebach i wszystko będzie tonąć w tłuszczu i majonezie (który nadal uwielbiam).
* tego, że będę zmuszona do przygotowania własnego menu i przy stole będę odmieńcem (co mnie dołuje).
* tego, że ulegnę pokusie i się najem jajem albo ciastami (bo wciąż nie mam silnej woli)
oczywiście mogłabym zostać w domu i skubać swoje dietetyczne pyszności, ale zauważyłam, że coraz bardziej się izoluję od ludzi. znowu.
menu na dziś:
Ś: kanapka z serem typu feta.
DŚ: dwie łyżki ugotowanego ryżu, jabłko.
O: szklanka zupy borowikowej z torebki, dwie łyżki brązowego ryżu.
PoKo: serek bieluch.
napoje (razem 12 szklanek - 3 litry): woda mineralna gazowana - 6 szklanek, herbata czarna bez cukru - 4 szklanki, kawa rozpuszczalna bez cukru z mlekiem 1,5% - szklanka, woda smakowa (słodzik) - szklanka
kasioolka
4 kwietnia 2012, 13:41ja u siebie w domu mogę liczyć na odchudzone menu bo już to z Mamą ustaliłam ale jadę tez do rodziców mojego faceta i tam nie będzie zmiłuj