Najgorszą rzeczą jaką można zrobić to okłamać samego siebie. Pojawiła się pokusa, że "pewne sprawy" przemilczę. Ale uświadomiłam sobie, że ja ten pamiętnik piszę dla SIEBIE. A więc jak na spowiedzi :)
- zdążyłam już zrobić skalpel, wczoraj natomiast nie ćwiczyłam,
Wczoraj praktycznie zgodnie z dietą, nie zgodnie z jadłospisem (nie chciało mi się zmieniać wymienników) Z jednym wyjątkiem, najadłam się popcornu w kinie.
Dzisiaj wpadka po południu, skusiłam się na kawałek biszkopta ze bitą śmietaną, co poskutkowało biegunką;p chyba sam organizm nie chce już słodyczy;p
Mogę sobię pogratulować silnej woli, bo ten wyjazd mógł skończyć się tragicznie dla mojej diety, a oceniam go na 3 z plusem. Odkryłam coś innego i bardziej niepokojącego, pociąg do pizzy, Macdonalda. Zawsze to słodycze stanowiły pokusę nie do odmówienia,
a tu niespodzianka, słodyczą się oparłam a prawie ległam na fast foodach. Mój mąż wymyślił, że w drodze do domu pojedziemy na pizze, syn go poparł, i zostałam przegłosowana (sama w głębi duszy miałam na nią ochotę), podjechałam pod pizzerię i cud;D nie było wolnych miejsc w środku, zgarnęłam towarzystwo zanim wpadli na pomysł zamówienia na wynos ;p. To wszystko na dziś, może dodam zaraz co wpadło do pyska. Pozdrawiam:)
motylek.anna
3 marca 2013, 22:21Nigdy nie przejawiałam miłości do słodyczy, ale do mięska i fast foodow owszem. Również nie ćwiczyłam w weekend. Wiesz co i tak ogromnie Ci gratuluję, bo nie poszłaś dalej, tylko zatrzymałaś się na tym co napisałaś. Trzymaj się dzielnie!!!