W drodze na szczyt, czyli dla spalenia kalorii wybrałam się na spacer. Oczywiście nie może być tak słodko i kolorowo, rano zjadłam caluteńką paczkę wafelków z nadzieniem kakaowym. A po przebudzeniu oczywiście bieganie było. Powinnam teraz urywać sobie głowę pytaniami "Czy mój bilans kaloryczny jest odpowiedni? Może przytyję przez to 2dkg?" Spokojnie, ja nie z tych. Ja tylko jem jak opętana, a później się użalam, że waga rośnie, że nie spada, że odchudzam się rok, a efekt minimalny, że 2kg to ja powinnam w miesiąc, a nie dwanaście gubić itp. itd. Za to oparłam się przed chwilą jednej pokusie i nie zapeszając tak wytrzymam do końca dnia.
Na spacerze nabrałam sił witalnych, oddychałam świeżym parkowym powietrzem, które pachnie lasem. Jak na pejzaż miejski to całkiem wypasiony park, ale już chyba o tym mówiłam kiedyś. Spotkałam wiewiórkę, czyli moją przyjaciółkę w odchudzaniu. Już mówię o co chodzi-w jednej książce autor przytaczał właśnie wiewiórkę jako przykład zwierzątka, które ma jedzenia pod dostatkiem, a nie tyje. Orzeszków miała w bród, bo autor wystawiał je na taras. W czym tkwił sekret? Ona jadła, żeby się najeść, a nie nażreć i przeżreć. I teraz biorę z niej przykład, staram się naśladować. Zaspokoić głód, a nie wyjadać z lodówki wszystko, co tam tylko znajdę. I dlatego każda napotkana wiewiórka jest moją przyjaciółką, bo przypomina mi tę historię i cały sens diety.
Dziś miałam drugi egzamin, wyniki dopiero w poniedziałek, do tego czasu chyba umrę ze stresu. Czuję, że napisałam idealnie na granicy, więc jeśli zdam to fartem. I znikam uczyć się na kolejny. Trzymajcie się Lasencje!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
updown
7 czerwca 2012, 17:12OOO ciekawa sprawa z tą wiewiiórą:D Niestety tez miewam tendencje do przejadania:(A ja sie zbieram na spacer caly dzien i sie zebrac nie moge..albo moze jakis jogging wieczorem...Kurcze to odchudzanie to ciężka rzecz...jeszcze w trakcie sesji...Kiedy się uczę myślę tylko o wielkim kuble ldow czekoladowych ahhh:) Oooo to za egzamin trzymam kciukasy! Musi być ok:D Ja narazie 2 mam już za sobą, jeszcze 3 i luuuzik:) To powidzonka zycze i w sesji i w odchudzanku:*
Shibutek
7 czerwca 2012, 13:47Ja kiedyś też byłam na diecie jakieś 2 a potem następny tydzień żarłam jak opętana -_- Teraz się trochę ogarnełam :D
madziona1991
6 czerwca 2012, 23:19na pewno egzamin masz zaliczony :) w poniedziałek się tu nam pochwalisz 5 ;) a z tym jedzeniem to masz tak jak ja- jem a potem żałuję ;/
MagiaMagia
6 czerwca 2012, 20:05wynikiem sie nie stresuj, co bedzie to bedzie. przeciez nie zmienisz nic w napisanym egzaminie. a z innej beczki: dieta to doskonaly moment by delektowac sie jedzeniem. je sie mniej, wolniej i powinno bardziej wartosciowo, by niczego organizmowi nie zabraklo.
adveenture
6 czerwca 2012, 20:05Dziękuję:) A taka ilość którą ja jadam jest naprawdę aż tak duża dla aktywnego nastolatka? No może troszkę:P Po prostu nigdy nie rozwaliłem sobie metabolizmu dietą. Nigdy nie jadłem poniżej 2000kcal (chociaż nie wiem, bo nie liczyłem), sporo się ruszam i staram się jeść zdrowo:)