Odkąd pamiętam jedną z najczęstszych myśli pojawiających się w mojej głowie jest to, by schudnąć! To trochę żałosne, bo nigdy nie udało mi się osiągnąć celu, jaki sobie wymarzyłam. A cel nigdy nie był czymś zupełnie odrealnionym, bo przecież 5 kg, czy nawet 10 to nie jakaś szokująca liczba... Ludzie chudną po 50, a ja nie potrafiłam zrzucić 5 na stałe... Ale tak niestety było zawsze... Teraz chciałabym osiągnąć cel do świąt Bożego Narodzenia i na wadze ujrzeć z przodu 5... Co by mi to dało? Nie wiem, ale luźniejsze ubrania, to lepsze samopoczucie, krok do bycia szczęśliwszym. Może odzyskałabym pewność siebie i mogła ubierać ciuchy, które od dawna zalegają w szafie i czekają, aż zmaleję!
10 października uważam za dzień startowy, bo motywacja jest spora, karnet na siłownię zakupiony i przede wszystkim zmieniam nastawienie - chcę chudnąć zdrowo, czas i tak upłynie! Ale chcę całkowicie zrezygnować z fast foodów, słodyczy i obżerania się na pocieszenie! Pogodzę studia, pracę i siłownię :) będzie dobrze!
telvez
10 października 2016, 18:01Więc powodzenia w walce :). Pozdrawiam