Miałam dzisiaj zdecydowanie gorszy dzień, prawda jest taka, że nadal mam. Jeden z tych co to chce się go w całości spędzić w piżamie z paczką czipsów i najlepiej 10 godzinnym maratonem filmów.
ćwiczenia?
jedyne co z siebie wykrzesałam to ABS na brzuch i 30 minut roweru. Resztę dnia spędziłam na czterech literach. Dodatkowo nadal mam zakwasy po górach więc potrzebowałam regeneracji. Trzymam kciuki żeby jutro dać z siebie 100%
jedzenie?
przynajmniej tutaj dałam rade. To zabawne, myślałam, że będzie mi ciężej ograniczać jedzenie niż ćwiczyć a okazuje się, że jest zupełnie na odwrót.
Pomimo wielkiej ochoty na coś niezdrowego i słodkiego nie poddałam się. Wybrałam jagodowe smoothie i arbuza. Oprócz tego na śniadanie zjadłam owsiankę z truskawkami i zupę pomidorową na obiad. Tak, jedzeniowo zdecydowanie dałam rade.
To nie był najlepszy dzień, na szczęście jutro zawsze można zacząć od nowa.
crybabyy
19 lipca 2013, 01:19to ja Cię naprawdę podziwiam, bo ja na jedzeniu zawsze polegnę :( trzymaj się mocno!