Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wielki dzień mierzenia // wyniki po 5 tygodniach


Pomimo, że to mój pierwszy wpis, to jednak zdecydowałam się dopiero po utrzymaniu 5. tygodnia diety i ćwiczeń. Nie byłam przekonana czy do końca się uda, ale jednak tutaj moje wyniki:

14.01 --- 11.02

waga: 88 --- 81,4

szyja: 40 --- 37

klatka piersiowa: 99 --- 96

talia: 87 --- 82

brzuch: 100 --- 97

biodra: 114 --- 111

udo: 67 --- 65

łydka: 41 --- 41

Mam jeszcze 16 tygodni na osiągnięcie swojego celu i zmieszczenie się w kiecke.

Trzymajcie kciuki !

  • adrianna7010

    adrianna7010

    12 lutego 2017, 15:13

    Brawo, tak trzymaj

  • Olkeens

    Olkeens

    12 lutego 2017, 13:36

    Świetny wynik! Gratuluję! Bądź z siebie dumna. :) Trzymam kciuki. <3

    • littleblackdress38

      littleblackdress38

      12 lutego 2017, 13:49

      aj dziękuję ogromnie ! :))) tego mi było to trzeba, bo kartce niby wygląda że coś się dzieje, ale jeszcze nie widać tego na zewnątrz. Także 5 tyg męczarni za mną, ale jeszcze dużo przede mną, chociaż powtarzam sobie, że "przysłowiowo" czerwiec coraz bliżej. Z wagą mam aż taki problem od 2 lat. Po drodze byly 2 wesela przyjaciól, gdzie zawsze mówilam sobie że tym razem to się uda i nikt nie bedzie już na mnie patrzyl jak na grubasa. I ciagle ponosiłam porażki, każde wesele to był płacz, każde przygotowania płacz. Zamiast zabawy kurczowe siedzenie, żeby nikt nie widział jak wyglądam, oraz że już z otyłości nie umiem chodzić w szpilkach itd. Ale czuję, że tym razem się uda, tym razem jest inaczej. Zawsze miałam tak, że jak tylko pojawił się 1 dzień wpadki to sie załamywałam, więc robił się 2. taki sam dzień. Później w 3. stwierdzałam, że poniosłam całkowitą porażkę i to dalej nie ma sensu. Tym razem w końcu czytając wypowiedzi różnych dziewczyna na necie, że wpadki się zdarzają i grunt to żeby się z nich podnieść. Takie prozaiczne stwierdzenie, ale zawsze byłam perfekcjonistką, więc nigdy nie umiałam sobie poradzić z porażką. W końcu zaakceptowałam, że jeśli trafia mnie szlag i zjem plasterek sera żółtego o 21.00 (albo 3...) to nie przekresliłam swoich dotychczasowych osiągnięć, tylko jest kolejny dzień i zaczynamy walkę od nowa.

    • Olkeens

      Olkeens

      12 lutego 2017, 13:57

      Super podejście, trzymaj tak dalej i tak jak napisałaś, wpadki zdarzają się każdemu! Z takim podejściem na pewno Ci się uda, więcej wiary w siebie i to co robisz. :) Pisz tutaj swój pamiętnik, a na pewno też Ci będzie lżej. Bardziej doświadczone dziewczyny na pewno pomogą, kiedy będziesz miała jakiś problem, a reszta na pewno wesprze dobrym słowem. Trzymaj się kochana i idź do przodu. :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.