Wracam z podkulonym ogonem. Listopad i grudzień to nie był czas diety, o nie. Nie schudłam, a przytyłam. W święta w ogóle się nie pilnowałam. Gdyby tylko w święta...
Straciłam 6 z przodu. No nic, bywa. Pociesza mnie fakt, że zbliża się styczeń i zacznę od nowa. W 2015 też zaczynałam dietę w styczniu z wagą 79 kg, a w czerwcu było już 13 kg mniej. Teraz nowy rok zacznę z wagą 70 lub 71 kg, więc i tak jest lepiej niż było. Tym razem składam sobie takie postanowienie noworoczne: chcę schudnąć do 63 kg w pół roku, a w drugim półroczu utrzymać tę wagę. W moim przypadku schudnięcie było o wiele łatwiejsze niż utrzymanie wagi. W 2016 musi się to zmienić.
Znowu będę ćwiczyć 5 razy w tygodniu po około 1,5 godziny. Eliminuję słodycze i fast foody całkowicie. Udało mi się przez prawie 7 miesięcy nie jeść nic z tych rzeczy w ogóle, uda mi się to i teraz.
Oprócz diety chcę się bardziej skupić na studiach, nadal sobie dorabiać, uczyć się języków i nauczyć się nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Chciałabym mniej narzekać i być bardziej pewna siebie w nadchodzącym roku.
slodki_kokos
28 grudnia 2015, 19:01Wytrwałości ;-)