Byłam dziś na zakupowym szaleństwie. Już tak dawno nie kupowałam sobie żadnych nowych ubrań, bo albo nie miałam kasy, albo nie miałam czasu. W każdym razie kupiłam sobie dwie bluzki i jeansy. Najbardziej ucieszył mnie fakt, że mogę wreszcie zapomnieć o rozmiarze L (mam nadzieję, że na zawsze). Teraz M-ki pasują jak ulał. To nadal nie jest mój wymarzony rozmiar, bo dążę do S-ki, ale i tak jest to postęp. Jeszcze rok temu bywało, że i niektóre L-ki były za ciasne, więc tym bardziej to jest sukces.
Do słodyczy nadal mnie nie ciągnie. Jak tak czytam niektóre pamiętniki, to widzę że najciężej ludziom przychodzi zrezygnować ze słodyczy i często nie potrafią oprzeć się pokusie. Kiedyś też miałam z tym problem, ale gdy od ponad dwóch miesięcy nie jem ich w ogóle, to moje nastawienie się zmieniło i zwyczajnie ich nie potrzebuję. Wolę jeść owoce.
Z ćwiczeń zrobiłam dziś dwa treningi Chodakowskiej i jeździłam na rowerku 35 minut, czyli standard. Uwielbiam to uczucie po treningu kiedy jestem cała spocona, ale nadal pełna energii. Zauważyłam też, że wraz z poprawą kondycji, poprawiła mi się też koncentracja i lepiej mi się uczy. Same plusy jak widać, oby tak dalej było :)