Witajcie, po dwóch dniach niepisania dziś w końcu wrzucam moją notatkę :)
w środę pełna energii i zapału do wszystkiego ambitnie podeszłam do ćwiczeń (myśląc że bez problemu dam radę). Jestem z siebie trochę dumna bo na 10 minut ABS Mel B wytrzymałam 8, czyli z moimi mięśniami brzucha jeszcze nie jest tak bardzo źle.
Taka moja konkluzja po założeniu pamiętnika : łatwiej się zmotywować do ćwiczeń :D.
Wczoraj miałam skrobnąć wpis, ale jakoś tak odkładałam to na później do tego stopnia, że mi dnia zabrakło, a dziś już nie bardzo pamiętam co miało w nim być :P.
A przypomniało mi się :). W poprzedniej notce pisałam o zakwasach po rowerze - nic z tych rzeczy, nic mi nie było, znaczy nie do końca, bo tyły trochę obolałe no, ale nogi nic, a nic :D.
Ostatnio odkryłam fajny owoc nazywa się morwa i jest świetny w smaku, ale no właśnie jest jedno ale, sam smakuje świetnie, ale żadnych koktajli do picia się z niego nie da zrobić, są mdłe i nie nadające się do picia, chyba że ktoś lubi takie wynalazki. Podobno jest bardzo zdrowa.
Wczoraj było ok, trochę poćwiczone, trochę zmotywowane, generalnie jest elegancko.
Dziś byłam z BFF w szpitalu na badaniach. Jest w ciąży. Wszedł lekarz i zamiast do niej to do mnie "jak się pani czuje?", ja spojrzałam na niego jakby był chory psychicznie, na co on " a to nie Pani..."- nie powiem zabolało mnie to i dało kopa do dalszej działalności ćwiczeniowej.
Pozdrawiam :D