Oj bardzo ciężkie...
Nie mogę się za nic zabrać za żadne ćwiczenia, nic totalnie, nawet bieganie poszło w odstawkę :/ Niestety teraz wcześnie robi się ciemno a że moja okolica nie jest oświetlona to po prostu boję się sama biegać. Jedyna forma aktywności jaką teraz praktykuję to basen i pływanie 2-3 razy w tygodniu 45-60minut. Cieszę się że zaczęłam chodzić na basen nawet jeżeli dojazd w jedną stronę trwa tyle co całe pływanie ale lubię sobie popływać takie naładowanie baterii na cały dzień :) Jakbym mieszkała blisko basenu to chyba chodziłabym codziennie popływać. No ale cóż nie mieszkam...
Drugi etap ciężkich czasów to jedzenie... Straciłam wszystkie swoje przyzwyczajenia jak omlety z płatkami owsianymi, ciemne pieczywo, jogurt naturalny z owocami na drugie śniadanie... Obecnie najczęściej moje śniadanie tak pierwsze jak i drugie to białe pieczywo z wędliną i serem żółtym i najgorsze jest to że mam świadomość tego że robię źle a dalej to robię z czystego lenistwa, robię rano kanapki mojemu R. to po prostu robię więcej i tyle. Jak do tego dołożymy praktycznie zero warzyw i owoców to można uznać, że odżywiam się śmieciowo...
Kolejny etap ciężkich czasów słodycze, o których już pisałam... Ten etap jest ze mną od jakiś 3-4 miesięcy, codziennie coś słodkiego a to jakiś Magnum miętowy się znajdzie a to jakaś czekoladka typu Kasztanki a to jeszcze coś innego. Po prostu nie mogę jakoś tak jak nie zjem coś słodkiego to cały czas myślę o "tym czymś" słodkim i prawie zawsze kończy się to tym że coś zjadam :/
Efekt gorszych czasów... Powróciło to co udało mnie się zgubić w okresie marzec-lipiec czyli jakieś 7 kilo :/
No ale tak to jest jak się sobie odpuszcza i przestaje pracować nad sobą, zawaliłam i trzeba to naprawić.
Tak więc spinam pośladki i biorę się za siebie !!!
Trzymajcie kciuki :)
A.
P.S. A jak Wam idzie ? Z tego co czytam Wasze wpisy to dajecie radę :) Tak dalej :)
ewka940
7 listopada 2014, 21:51nie jesteś sama mi też wgl nie idzie spalanie tłuszczu a słodycze to wgl trudno odstawić:(
studentka_UM_Lublin
16 października 2014, 20:08Kochana, koniec! :) od dziś robisz super ekstra wypasione kanapki dla siebie i faceta :) nie idziesz na łatwiznę, tylko tworzysz kulinarne arcydzieła :) POWODZENIA :) ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://docs.google.com/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform
nihilll
16 października 2014, 12:02oooh.. kochana ostatni raz coś Ci wróciło...tak nie może być. Rozumiem 1 czy 2kg ale nie to na co tak ciężko pracowałaś!!! Słodycze oddaj komuś. I weź się do pracy. p.s. Co do basenu to wierz mi nie pływałabyś codziennie, tak jak codziennie nie biegasz choć możesz. Mnie idzie równie kiepsko, tylko liczę kalorie od tygodnia dokładnie i biegam. wróciło mi 1kg od lipca i mam w planach do końca roku się całego nadmiaru pozbyć.
liberteee
16 października 2014, 13:04Słodycze mam komu oddać więc oddam i muszę na nowo za treningi się zabrać :) ale dobrze że ktoś mi kiedyś powiedział ze 20 kg łatwiej zrzucić niż dwa więc się nie załamuję :) Tobie też się uda w przeciwieństwie do mnie jesteś zawzięta a nie to co mój słomiany zapał.
agulina30
16 października 2014, 10:02ja nie daję rady :( u mnie też kiepsko... ale też próbuję! powodzenia!