Biegam, skaczę na skakance, pływam, ćwiczę mięśnie brzucha, ud, łydek, biceps, triceps i wszystko, o czym sobie przypomnę. Trzy dni odpoczywałam u mamy, także tego, nieco popuściłam sobie paseczek :P, ale to nic. Nadal chcę nie wstydzić się swego ciała. Od kilku dni jednak podchodzę do samej siebie z dystansem. Wiem, że może mi się nie udać zrzucić tych nadprogramowych kilogramów (nie byłby to pierwszy raz). Zdaję sobie również sprawę z faktu, że być może nikt, nigdy nie pomyśli o mnie: jaka śliczna kobieta. I dostrzegłam, że właściwie przestało mi to przeszkadzać. Jest mi niekiedy smutno z tego powodu, ale to chyba normalne - żeńskie hormony. Dotarło do mnie jednak coś zupełnie zaskakującego (przynajmniej dla mojej świadomości): stan, w którym się właśnie znajduję (czyli ta moja nadwaga i mała wiara w siebie z nią związana) pozwoliły mi nauczyć się zajebistej samodzielności, zaradności i pracowitości. Strach przed odrzuceniem, nie pozwala mi na proszenie o pomoc, na użalanie się nad sobą. Uczę się, pracuję (niekiedy zbyt dużo, ale to nic), dążę do postawionych sobie celów SAMA, bez niczyjej pomocy. Radzę sobie, po prostu. Mam nieco problemy z asertywnością, co niestety uważam również sprowadzić można do mojej nadwagi, ale uważam, że z czasem nauczę się bronić swojego zdania. No zobaczymy. Od dziś moim motywem przewodnim staje się DYSTANS DO AKTUALNEGO STANU RZECZY: nie będę narzekać na samą siebie - będę walczyć o lepsze jutro, ale nie po trupach. Ot co!
Pozdrawiam i do usłyszenia!
Triinu007
1 sierpnia 2013, 09:07Im wcześniej tym lepiej- więc zmieniłam nazwe mego konta,więc na nowo dodałam cię do znajomych by śledzić, jak idą postępy zaróno w gubieniu zbędnych kilogramów jak i z dostaniem się na medycynę. Bo będziesz próbować, prawda ? ;)
Kasia2701
30 lipca 2013, 21:19trzymam kciuki:))) POZDRAWIAM
paula70
29 lipca 2013, 11:37Dobrze prawisz- dystans to podstawa :) Tylko szkoda, że czasem nam go brakuje. Pozdrawiam :)
MyWLJourney
29 lipca 2013, 11:21Madre slowa - dystans do aktualnego stanu rzeczy.. tyle ze latwiej powiedziec niz wykonac (przynajmniej w moim przypadku..ehh). A jesli chodzi o medycyne, to tak jak z LadyM007 - mam ten sam dylemat... tyle, ze jestem teraz na zupelnie inny kierunku...
LadyM007
29 lipca 2013, 11:14Dystans do samej siebie jest porzebny ;) Przeczytałam również poprzedni twój wpis i aż się za głowę złapałam. Wychodzi na to, że nie tylko ja wciąż marze o medycynie mimo tego, że nie mam już 18 lat. To jak, spełniamy swe marzenie ?