Długo nic nie pisałam. Ostatnie tygodnie to była istna jazda. Sfinalizowaliśmy sprzedaż mieszkania, przeprowadziliśmy się do moich rodziców... Próbujemy się tu odnaleźć na nowo... Przy życiu trzyma mnie myśl, że to jest sytuacja przejściowa. Walczymy również z formalnościami związanymi z budową domu. Niestety, ciągle są jakieś problemy. Jest pewna sprawa, która mnie niepokoi, ale napiszę o tym dopiero wtedy, gdy uda mi się coś wyjaśnić. Nie chce mi się tego w tej chwili tłumaczyć...
Skoro to portal o odchudzaniu to powinnam odnieść się do mojej obecnej sytuacji wagowej. Niestety niepohamowane obżeranie się sprawiło, ze przekroczyłam 100 kg, a w krytycznym momencie waga wynosiła ponad 104 kg. Przemyślałam sprawę i stwierdziłam, iż potrzebna jest mi pomoc specjalisty. 4 kwietnia odbyłam pierwszą wizytę u dietetyczki. Po przeprowadzeniu wywiadu i dokonaniu pomiarów, dietetyczka dała mi wytyczne, jak mam się żywić przez 1 tydzień (samodzielne komponowanie posiłków) i kazała zapisywać wszystko to, co jadłam. Na pierwszej wizycie moja waga wyniosła 102,3kg (miłe zaskoczenie - myślę, ze to wynik zamieszania z przeprowadzką) - wiek metaboliczny (o zgrozo) 51 lat. Po pierwszym tygodniu udało mi się zgubić 1,5 kg. Na drugiej wizycie otrzymałam jadłospis na 2 tygodnie. Założenie jest takie, że 4 dni w tygodniu przestrzegam otrzymanej diety, a 3 dni to kompozycja własna według otrzymanych propozycji różnych wariantów śniadań, obiadu, podwieczorku i kolacji. Spożywam 6 posiłków, co ma uregulować problemy z wyrzutem insuliny (wykonywałam szereg badań zleconych przez diabetologa). Diabetolog zapisał mi również Formatic (metforminę), ale póki karmię Matyldę nie będę brała tego leku. Jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o współpracę z dietetyczką. Wydaje się być bardzo kompetentna i ma świetne opinie. Czas pokaże...
Nawiązując do tytułu postu... Już jakiś czas chodziła mi po głowie myśl, że mam więcej wzrostu, niż 168 cm. Uświadomiłam sobie, że ostatni raz byłam mierzona w szkole podstawowej. Tak się składa, że mój tato posiada wagę wyposażoną w miernik wzrostu - zmierzyłam się i okazało się, że mam 170 cm wzrostu. Jakoś tak mi się fajnie zrobiło, bo okazało się, ze przy obecnej wadze zeszłam na 1 stopień otyłości. Co prawda minimalnie poniżej górnej granicy, ale jednak zawsze...
To tyle na dzisiaj. Będę starała się zdawać Wam relację po każdej wizycie u dietetyczki. Do następnego
saga86
16 kwietnia 2019, 11:29O to zmienia postać jesteś wyższa to BMI też inne. Może też się zmierzę, ale co jak zmalałam :D wiesz stres budowa dziecko przeprowadzka to chyba ciężej utrzymać się w ryzach. Mnie się wydaje, że najlepiej mi się chudnie albo chociaż zaczyna dietę kiedy moja sytuacja jest stabilna i spokojna. Tylko życie takie jest, że różnie bywa a schudnąć byłoby dobrze bez względu na sytuację .