Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Weekend... moje przeklenstwo
24 lutego 2014
Ehhhh.... Caly tydzien pieknie dietke trzymalam, cwiczylam i juz sie wazenia nie moglam doczekac i co, przyszla sobota, mojemu mezowi chcialam dogodzic, wiec na obiadek lazania byla... No dobra moze i duzo nie zjadlam, ale przyszedl wieczor, znajomi wpadli, no to i pizza byla, 2 kawalki plus 2 drinki, no masakra.... I tak jest zawsze, w tygodniu pieknie ladnie, a w weekend zaczyna sie normalnie u mnie jakis napad zachciewajek... a jak juz zaczne to nie umiem sie zatrzymac i jest "albo wszystko, albo nic" Wiec idac tym torem, w niedziele zjadlam tyle slodyczy ze nawet wyliczac nie bede bo wstyd... szczescie ze chociaz nie przytylam, tylko jak weszlam dzis na wage to 74 nadal... eh...
Kasia877
25 lutego 2014, 10:23Musisz walczyć, nie poddawaj się
Czekoladk@
24 lutego 2014, 21:20Znam to niestety, cały tydzień dieta a w weekend hulaj dusza piekła nie ma :/ Tylko, że ja zawsze po czymś takim tyje, a później przez kolejny tydzień to zbijam i znowu weekend - tycie, takie zamknięte koło, ehh
Cindy1111
24 lutego 2014, 21:13Pocieszę Cię, że co druga z nas zalicza takie wpadki w weekend.Walczymy dalej:).
martynka199009
24 lutego 2014, 21:13mam tak samo jak ty , więc rozumiem co czujesz ;/ ja zawsze zawalam weekendy