Nie wiem czy to szaleństwo czy waga zwariowała ale dziś pokazała 56,5kg!!!Myslę że sasługa leży niemal calkowicie po stronie mojego biegania.A wczoraj biegało mi się wyśmienicie,40min a ja nie miałam dość,pod koniec zaczełam odczuwać łydki,ale wytrwałam do końca i jedynie zmiejszyłam nieco tempo.Jeśli jeszcze ktos ma wątpliwości to najszczerzej jak tylko potrafię polecam każdemu ten prosty i bardzo tani sposób na zgubienie kilogramów.
A dziś zjadłam;kawa,maślanka,2 wazy z pasztecikiem domowej roboty,jabłko kilka mandarynek,rosół i jedno malutkie udko zapiekane z buraczkami ćwikłowymi i tych to sobie nie żalowałam bo zjadłam sama prawie cały słoik.A bedzie jeszcze dziś-kawa po obiedzie,aktivia,sałatka warzywna(mąż mnie zaprasza do restauracji) i pewnie jakiś koktajl sobie zrobię jak wrocę już do domu.
Biegac dziś nie będę bo niedziela to czas odpoczynku i czas dla rodziny,wybieramy się na spacer i chyba jeszcze wpadnę do galerii kupić sobie tą bluzkę;nosi mnie na nią od kilku dni,a co taki mały prezent za zdanie prawka mi się należy;-))
tylko ta moja nie ma żółtego dekoldu tylko biały...
jak już pisałam uwielbiam paski;-)
Pokerusia
14 stycznia 2013, 08:48wielki szacun za bieganie w takiej pogodzie;-) ja nie dałabym rady,zmarźluh ze mnie niesamowity,gratuluję spadku;-D
mili80
13 stycznia 2013, 18:19No to gratuluje spadku!!! To prawda, że biegając dużo się spala i szybko traci na wadze, w szczególności przy takim menu jak Twoje :)
FuckAndRun
13 stycznia 2013, 17:51Ja sobie będę marsze robić aż śnieg nie zniknie :) Potem wracam na tor :)
Seeley
13 stycznia 2013, 13:39Ja w sumie też lubię warzywa, ale nie mam ich za dużo, mam tam jakieś słoiki w piwnicy, ale nie ma zbytnio czasu na robienie jakiś specjałów ;)