Szczerze mówiąc, decyzję o poprawianiu mojej kondycji i odżywiania z pomocą Vitali,podjęłam pochopnie. Jednym z moich błędów jest to, że nie jestem dobrze zważona,ani zmierzona i obecny rozgardiasz w moim domu spowodowany przyjazdem mojej siostry z mężem i dziećmi powoduje, że nie mam głowy do latania z miarą. :) Jednak w najbliższych dniach na pewno się zmierzę i myślę, że przez tych kilka dni nie stracę nie wiadomo ile centymetrów.
Również mam problem zważeniem. Mam do dyspozycji dwie wagi - jedna łazienkowa, do której mam dostęp w każdej chwili i taka duża, o wiele bardziej dokładna, ale taka z odważnikami,która służy mojemu tacie rolnikowi. :) O, taka:
Ważyłam się po moim powrocie z Hiszpanii, czyli ok. 4,5 tygodnia temu i wskazywała 59kg. Nie oczekując, że schudłam więcej, niż 1 kg, wpisałam ten wynik na tej stronie. Jednak wczoraj zważyłam się na wadze łazienkowej i pokazała 58kg, a dzisiaj już 57kg. O co chodzi? W sumie czuję się odrobinkę lżejsza, niż w ostatnich dniach, ale różnica jednego kilograma przez dzień, niemożliwe. Jednak przez lepszy dostęp i szybszą obsługę (nie przez 1kg mniej:P], wybiorę tę wagę łazienkową i będę starała się konsekwentnie ważyć na niej, zawsze o tej samej porze.
Co do moich postanowień z pierwszego wpisu, przez te 2 dni udało mi się zjeść trochę owoców, dzisiaj płatki owsiane z owocami zamiast chleba, codziennie zielona herbata. Już w czwartek udało mi się zmobilizować do biegania przez 15 minut (po którym byłam nieżywa ido dzisiaj bolą mnie kostki i nogi, co mega utrudnia mi chodzenie) i wczoraj oraz dzisiaj wywiązałam się z dawki przysiadów w ramach 30 dniowego wyzwania. Dzisiaj poszło 105, czyli w ostatnim dniu wyzwania będę musiała zrobić jeszcze raz tyle przysiadów, plus 45. Mam nadzieję, że dam radę. :)
Jednym z moich błędów być może jest to, że zależy mi tylko na jakiejś poprawie mojego wyglądu i żywienia, ale chyba nie jestem odpowiednio i wystarczająco zdeterminowana. Przez co nie jestem gotowa zrezygnować ze słodyczy. Muszę nad tym popracować. :) I póki co nadal staram się wprowadzać lepsze nawyki żywieniowe, dalej jadę z przysiadami i szukam w sobie sił na kontynuowanie biegania,które będę chciała wymieniać z aerobikiem lub np zumbą.:)
W tym wpisie, dość bezładnym i pozbawionym chyba myśli przewodniej, zamieszczam małą dawkę zdjęć, których brakowało w pierwszej notce. :) Dodam kilka zdjęć sprzed kilku lat, z czasów gimnazjum,kiedy byłam trochę grubsza i jakieś zdjęcie bardziej aktualne. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że teraz wyglądam inaczej, że jestem chudsza o te 9-10kg, mój styl bycia i ubierania się zmienił. Chociaż można to też określić słowem - trochę dojrzałam. :) Bo właściwie schudłam dość sporo, nie robiąc wiele, bo jedynie jadłam mniej i częściej oraz wyleczyłam się z niedoczynności tarczycy. Ale można powiedzieć, że te kilogramy "odeszły" prawie same. Jako dziecko byłam "pulpecikiem", do około 5 roku życia. Później mając 11-12lat znowu byłam "większa", aż do ok 16 lat. I teraz jakoś się trzymam i uważam,wiedząc,że mam tendencje do tycia. Tutaj pewnie miałam ok. 13-14lat
Przypuszczam, że tutaj ok 12- 13. I niezbyt korzystne cięcie włosów ;p
Tutaj już takie obecne, z tych wakacji. Pokazuje, jak się zmieniłam. I też to,że nadal potrzebuję pracować nad sobą.:)
A tak marzy mi się wyglądać :)
To jest najlepsze, że z czasem człowiek potrafi się "wyrobić". Teraz zamierzam zmobilizować się do większej ilości ruchu, żeby spalić tłuszczyk z brzucha, boczków i nóg. A w najbliższej przyszłości zmiana okularów, zmiana koloru włosów na moje ulubione odcienie rudego(chociaż kuszą mnie eksperymenty z ciemnym brązem :)). Również czasami zastanawiam się nad obcięciem włosów tak,żeby to nadało charakteru mojej twarzy, ale przez okrągłą twarz wyglądam źle w krótszych włosach oraz teraz chce zapuścić te moje,ignorując,że wyglądają dość nijako. :)
Zostawiam Was. Mam nadzieję,że w następnym wpisie będę mogła pochwalić się moimi sukcesami w odżywianiu się. :) I zapewne będę miała już pomiary mojego tłuszczu, tudzież ciała. :) Buziaki!:*