hej!
od jutra będą 2 tygodnie do wyjazdu.
2 tygodnie większej mobilizacji!
będę się starała, mocno starała, ale nie chcę sobie niczego za bardzo narzucać, by potem wiecie co... nie rzucić się na wszystko.
dodatkowo kontrola emocji, by to jedzenie nie było emocjonalne.
dziś dzień inny niż wszystkie.
wydarzyło się tyle radosnych chwil, owianych grozą, oohhh.
Byłam w parku linowym :)) 1,5 h przechodziłam najtrudniejszą trasę.
pomimo stresu, lęku, że nie dam rady podciągnąć się na rękach, bo przecież one są takie słabe. dałam radę!!! jak się zawzięłam, wzięłam głęboki oddech to szłam.
przezwyciężyłam swoje słabości, myśli: nie dam rady.
ale jestem z siebie dumna :))
potem był lunch w pewnym zajeździe. zamówiłam sobie grillowanego fileta z kurczaka (120g) z żurawiną (której zjadłam może 2 łyżeczki) i bar sałatkowy (nałożyłam sobie na taki spory półmisek:marchewki, buraczków, mizerii, ogórka kiszonego długiego),
a do tego 0,4 l kefiru!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
a teraz konkrety z dziś:
menu:
śniadanie 8:40
owsianka w słoiku z końcówką masła orzechowego, 7 nerkowców ~ 450
lunch 13:40
grillowany filet z kurczaka z żurawiną, półmisek sałatek, kefir 0,4 l ~ 430
podwieczorek 17:00
3 wafle ryżowe z dzikim ryżem, jabłko 250g ~ 250
kolacja
jogurt naturalny 250 g, łyżka cynamonu, 15 g pestek dyni ~ 230
suma: +/- 1360
1,5 l wody, 0,4 l kefiru, 3 x zielona herbata
aktywność:
1,5 h adrenaliny i ruchu na linach
4 km spacer
~~~~~~~~~~~~~~~
na ćwiczenia dziś już nie mam siły.
teraz kąpiel i do spania :)
dobranoc!
Talia1988
20 lipca 2013, 16:50Tak trzymaj!!! :)
vitalia92
20 lipca 2013, 00:01park linowy.. ja bym sie bardziej bala wysokosci niz tego, ze nie dam rady fizycznie ;p
Agacia280
19 lipca 2013, 22:483mam kciuki, powodzenia ;)