witam...jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwa bo dałam radę pokonać moje pierwsze 200km w miesiącu: ) czuję że mnie to wciąglo, polknelam bakcyla: )
Na wadze bez zmian,pomimo tego że czuję że mnie ubyło. ..
Nie wstaje narazie na wagę...bo mnie nie chce motywować...wolę spodnie lustro: )tam widać że coś się dzieje dobrego.
W marcu 300...narazie idzie mi dobrze...dziennie zaliczam 10km...zaraz się zbieram,biorę psa...i myk na pola pobiegać: ) będę już mieć 40km zaliczone, w weekend planuję machnac więcej niż dyszke. Pozdrawiam i samych sukcesów życzę kobitki! !!