Czuje sie dobrze, mimo ze w weekend sobie troche odpuscilam tak teraz jest OK nie obrzeram sie jem regularnie i zamienilam zwykly lunch na salatki (juz drugi tydzien) czuje jak zoladek mi sie skurczyl i jem mniej, nie jestem glodna...
Ale cwiczenia to totalnie stoje w miejscu, nie dosc ze nie chce mi sie codziennie cwiczyc bo zazwyczaj zapominam, a jak mi sie przypomni to jestem juz wykapana na sofce w ramionach mojego M. Co prawda nie pominelam wielu dni, np w niedziele bylam na jodze i rozciagnelam inne miesnie..
wiem, ze nie jest zle ale wiem tez ze mogloby byc lepiej, moglabym pisac jaka jestem z siebie dumna ze przez dwa tygi codziennie sie rozciagam jak sobie ustalilam.. Za to niedlugo zaczynaja mi sie studia, postanowilam ze zaczne pisac prace magisterska i powiem szczerze, ze zaczelam !! Moze wreszcie napisze cos przed czasem, a nie na ostatnia chwile :) Generlanie praca magisterska mnie przeraza, ale wiedzialam ze najgorsze to ZACZAC, a ja moge powiedziec, ze w sumie zaczelam juz i mam 3 strony nawet :)
Tak bedzie w niedziele za tydzien, nie dosc ze mam pierwsze wyklady calodniowe to jeszcze musze pojechac do londynu, czego nie znosze... ludzie jezdza tam okropnie i zawsze sie stresuje, ze bede miala jakis wypadek czy cos... szczegolnie ze moja szkola jest w centrum...
Dosc marudzenia, tu w cambridge patrze sobie wlasnie przez okno i jest pieknie.. swieci sloneczko w oddali widac Magdalene College (chyba) nic tylko isc na spacer.. WLASNIE podziele sie jeszcze jedym dobrym faktem...
Odkad przeprowadzilismy sie do mniejszej wioski (ja sama jestem z Lodzi i lubie duze miasta gdzie cos sie dzieje) to ciagle sie doluje bo nie mam co ze soba zrobic.. w niedziele chlopak zabral mnie na spacer.. szlismy wzdluz rzeki, potem przez pole.. podchodzily do nas konie bylo tak ladnie.. dotarlismy do jeziora usiedlismy na lawce zjedlismy kolacje i tak cos mnie tknelo, ze do domu mam jakies 10 minutek a czuje sie jakbym byla gdzies daleko w lesie na lonie natury ;)) I jakos lzej mi na duchu bylo.. nawet zrobilam pare fot:
gosia8895
9 października 2013, 10:50Przyzwyczaisz się z czasem :)