Jest nie wrocic do starych przyzwyczajen. Plany na dlugii weekend szlag trafil - duza przwrocila sie na szkolnym podworku i jest poobijana i ma zwichniety nadgarstek, srednia ma bostonke i ja wszystko boli, malxy sie pewnie ta cholerna bostonka zarazi, a na razie jest marudny jak diabli, bo srednia sie z nim nie bawi.
Maz mial posprzatac chalupe na bylsk, oczywiscie jeszcze nawet nie zaczal, nauka lezy i kwiczy, bo ciagle latam miedzy dziecmi, wizyta mojej przyjaciolki (przyszly weekend) stoi pod znakiem zapytania, a ja mam tego zycia wyzej kokardy.
Jednakze: nie poszlam i nie obzarlam sie ciasta, ktore stoi w kuchni, w ogole niczym sie nie obzarlam mimo stresu. Moze sobie w nagrode dzis porobotkuje i pomiziam welne i wloczki, zeby sie troche odstresowac, ale na razie skorzytam z tego, ze srednia objadla sie ciasta i zasnela i mykam do skryptow.
p.s. Do skryptow mi sie nie udalo dotrzec, natomiast bostonka zarazil sie najmlodszy, mam ochote walic baranki w sciane. Niech mi ktos przypomni, czemu chcialam miec dzieci???
WantBeFitLady
7 czerwca 2015, 18:12Mimo wszystko jak się do Ciebie przytulą popatrza tymi ślepiami i powiedzą kocham Cię to od razu chce się żyć, nikt nie mówił że będzie łatwo, ale warto, trzymaj się dzielnie :)
Larania
7 czerwca 2015, 20:21Oj tak :) W ogole usiluje dotrwac do wakacji, potem najmlodszy pojdzie do przedszkola, a ja rweszcie bede miala czas uczyc sie jak czlowiek, a nie o trzeciej w nocy. Zas najbardziej marzylaby mi sie jakas babcia, ktora by towarzystwo nawet i z raz na miesiac do siebie wziela, zeby mozna bylo choc chwilke odecthnac ;) A na razie musimy sobie radzic tak jak jest, wlasnie przynioslam od kolezanki wielki karton truskawek, bedzie pyszna, niskokaloryczna wyzerka :) :)