Przeziębienie daje o sobie znać, jadę na Gripeksie i wspomagam się herbatka z sokiem malinowym. Do tego jestem przed miesiączką i mam takie parcie na słodkości, że porażka, a koledzy w pracy wcale mi tego nie ułatwiają ;/ tylko podsuwają pyszne ciacha ! ale walczę i nie jem tych specjałów. Znalazłam pewien sposób na to dość dziwne uczucie, gdy mam okazję zjeść coś słodkiego ( a w ostatnim czasie coraz częściej - patrz info powyżej ;-) to wtedy sobie myśle tak : No dobra zjem i co ? na chwilę będzie ok, a później wyrzuty sumienia i ta myśl, że tyle jest katowania i poświęcania się żeby wytrwać a ja to zepsuję głupią ochotą na słodkości ? nie, nie,nie w żadnym wypadku ! myślę, sobie również jak się wkur.... jak się nie dopinam w spodnie a po zjedzeniu ciacha będzie jeszcze gorzej, kolejna opcja na rozgonienie demona słodyczowego to wyobrażenie siebie w mojej wymarzonej wadze 55 kg i już jest lepiej
Nie mogę się doczekać wagi którą zamówiłam sobie, powinna być jak nie jutro to w poniedziałek taki wypas ( pomiar tkanki tłuszczowej, pomiar wody i mięśni ! nie ma lipy ;-)))
A najbardziej dobija mnie fakt iż nie mogę ćwiczyć bo zrobiłam sobie wymarzony wyczekany i upragniony tatuaż ! i mam przerwę w aktywności fizycznej ;( a ja uwielbiam ruch i siedzenie w pracy 8 godzin, później siedzenie w domu jest dobijające dla mnie ale wytrzymam ....