Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozterki utytej desperatki


AAAAAA!!!! Wystarczyło kilka miesięcy przy TŻcie a moja waga.... Ech.... Ważę prawie tyle, co przed zaczęciem odchudzania.... jak utuczony wieprzyk. Porównałam zdjęcia z plaży z grudnia (nasz pierwszy miesiąc razem) i zdjęcia z maja z plaży. SZOK!
Nie do poznania......
Nie rozumiem tylko jak ja mogłam się tak stoczyć??? Obiecałam sobie, że zachowam przy Nim figurę. Byłam przecież taka śliczna! A potem.... Obiadki, kolacje, pizzy, lody, deserki..... I wciąż daje mi czekoladki! Rozpuścił mnie. To jego wina ;-)
Tylko jak ja teraz wrócę do mojego poprzedniego wyglądu? Wyrzuciłam nawet kilka ciuchów, bo uznałam, że już nigdy się w nie nie wcisnę. Wtedy ćwiczyłam dosłownie codziennie i wciąż jadłam grapefruity. Prawie nic słodkiego! Ależ ja miałam silną wolę..... A teraz.... Wciąż i wciąż jem. I to słodycze. I wieczorami. Bo on wciąż się boi, że ja będę głodna w nocy! Złośliwy!! Teraz i tak mamy w planach dziecko w niedługim czasie. Co stanie się z moimi biodrami? piersiami? brzuchem? itp....
Przez tę moją gigantyczną wagę nie mam nawet na nic ochoty... Chciałabym uczyć się francuskiego, zapisać na angielski (mam już nawet na ten cel odłożone pieniądz!), pojeździć na rowerze, iść na spacer, ale teraz...  Teraz jestem tak ospała przez to jedzenie! Na nic nie mam sił i chęci, ale marzenia.. marzenia żeby to robić mam nadal. Kto wie? Może mi sie uda? No bo i dlaczego ma MI się nie udać?
  • NextAngel90

    NextAngel90

    10 czerwca 2013, 20:02

    Bierz się do roboty;) raz się udało to i drugi raz się uda;) powodzenia;)

  • cytrynuska

    cytrynuska

    10 czerwca 2013, 19:55

    U mnie tak samo, rok temu zaczęłam dietę a dzisiaj? nic nie schudłam przez rok.. ech kiedy wreszcie chudniemy?:P zapraszam u mnie wystarczy klik :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.