Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Reklamacja nieuwzględniona


Grzech zaniechania i zaniedbania popełniłam. Odeszłam od diety, pożegnałam się z łazienkową i jak zwykle w dzikim pędzie, galopem na przełaj przez życie zasuwam. I jakoś tak nie mogę się zatrzymać, stanąć na chwilę. U kolejnego mądrali doktora zostałam postawiona siłą za „wsiarz”, patrz rozczochranie na głowie, na wadze lekarskiej. No i szok niedowierzanie. Więcej niż na początku diety. I co z tego, że mam Vitalię wykupioną i przynajmniej raz w tygodniu mówię sobie dość i wracam na dietę, po to tylko by następnego dnia o tym zapomnieć i wpieprzyć z zadowoleniem jakiś posiłek, którego za 5 minut już nawet nie pamiętam, bo nie byłam łaskawa zwrócić na niego uwagi. I dalej gnam.

A skutki mojej otyłości powodują to, że bardziej chowam się w sobie, kitram się gdzieś pomiędzy żołądkiem a wątrobą, i nawet nos mi stamtąd nie wystaje. Im jestem szersza tym paradoksalnie mniejsza. Taka tyci tyci malutka, schowana. Bo wszyscy na całym świecie myślą, że ona ma siłę, a ona ma prędzej kiłę niż siłę, chociaż wcale jej to nie grozi. No bo libido też oscyluje w granicach poniżej zera. A schaby sobie rechoczą przy każdym ruchu i mają się całkiem dobrze.

Składam więc reklamację do doktorów, a ona nie zostaje uwzględniona. Składam reklamację do wszystkich tam na górze. A ona również nie zostaje uwzględniona. Składam reklamację do siebie samej, wychylam kawałek nosa zza dwunastnicy, mlaskam, mlaskam mówią ą ę ą i chowam się z powrotem. Reklamacja nawet nie została rozpatrzona.

Ot taka depresyjna pogoda. Jutro będzie lepiej, wylezę zza bebechów i coś postanowię. Pytanie tylko na jak długo.

  • silva27

    silva27

    8 listopada 2017, 09:42

    Dobrze że jesteś nareszcie :-). Doskonale znam to uczucie zapadania się w sobie i wyglądania na świat ze swojego/ nieswojego ciała przez oczodoły... Zewsząd trąbią o tym, żeby kochać swoje ciało, akceptować je, być dla siebie dobrą. U mnie to nie działa, bo potrafię kochać jedynie dając jedzenie. Wyniosłam to z dzieciństwa i w ten sam sposób krzywdzę swoje dziecko :-( Kochając swoje ciało podtykam mu słodkości i po chwili euforii zapadam sie coraz bardziej. A więc miłość nie działa. A zatem jeśli nie miłość to może złość, brak akceptacji i przyzwolenia na rozrastanie się. U mnie to dopiero zadziałało. Może i u Ciebie tędy droga? Zezłość się na swoją niemoc, na wstrętne jedzenie które Cię krzywdzi, na swoje lenistwo a nawet jeśli potrzebujesz zewnętrznego bodźca - na okrutnych oceniających Cię pochopnie ludzi, którym "jeszcze pokażesz na co Cię stać". Wierzę, że u Ciebie również może to zadziałać :-) Powodzenia

    • Lachesis

      Lachesis

      8 listopada 2017, 20:07

      Jestem zła na to paskudne jedzenie tylko jak go nie jem to jestem głodna i jestem zła na siebie na moje hormony. No i oczywiści wszystkim pokażę na co mnie stać, tylko w czasie to się za bardzo rozciąga. Żebym tylko zdążyła pokazać do końca życia- ich albo mojego...eh

  • aniaczeresnia

    aniaczeresnia

    7 listopada 2017, 17:02

    Tez skladam reklamacje...

    • Lachesis

      Lachesis

      7 listopada 2017, 17:11

      A ty na co? Schudłaś ładnie, bo jak już zajrzałam to poprzeglądałam, co tam kto zdziałał.

    • aniaczeresnia

      aniaczeresnia

      8 listopada 2017, 08:08

      Od roku sie praktycznie nic nie ruszylo, wiec mam prawo do reklamacji... Teoretycznie mialo byc juz 6 kg mniej :- S

    • Lachesis

      Lachesis

      8 listopada 2017, 20:04

      Wiesz, teoretycznie to miałam się rok temu cieszyć 60 tką. Ciesz się, że nie wróciło, a to 6 mniej to kiedyś przyjdzie. Ja cały czas liczę na swoją 60 tkę

    • aniaczeresnia

      aniaczeresnia

      9 listopada 2017, 05:46

      Teoretycznie to od lat powinnysmy byc laski :-D

  • aniloratka

    aniloratka

    7 listopada 2017, 16:18

    Ladnie opisane, i takie prawdziwe

  • DARMAA

    DARMAA

    7 listopada 2017, 14:33

    Fajnie to opisałaś! Nawet mogłabym się pod tym podpisać,ale jak wiadomo nikt Ci nie pomoże jak sama nie będziesz chciała. Tylko ty możesz tę reklamację rozpatrzyć.Powodzenia!

  • roweLova

    roweLova

    7 listopada 2017, 13:57

    Wyłaź Maleńka. Dawaj, trzeba walczyć. Warto przecież. Nikt nie oczekuje bycia idealną. Potykamy się ale ważne, żeby wstać i iść dalej. No już! Ruszaj i nie daj się zatrzymać. Chodź.

    • Lachesis

      Lachesis

      7 listopada 2017, 17:08

      Próbuję się wyczołgać. Nagotowałam na jutro i stękam nad swoją niedolą...

    • Lachesis

      Lachesis

      7 listopada 2017, 17:08

      Komentarz został usunięty

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.