Ponieważ życie to nie je bajka, co zdążyłyśmy już ustalić na pewnym etapie naszego życia i ponieważ żaden książę na rączym rumaku, nie przemierza bezkresu ulic, co by nam taką bajkę jednak zafundować i ponieważ jedynym księciem jakiego spotkałyśmy na swej drodze jest „Książ w domowych pantalonach”, to z natury musimy radzić sobie same. Ponieważ musimy radzić sobie same bez pokojówek, służek i głęboko oddanych poddanych (z reguły, bo tutaj Kate Middleton pewnie miałaby coś innego do powiedzenia, ale ona na swojego księcia polowała i w tej rozgrywce się nie liczy), a kwestia pomocowa ze strony prywatnego Książa wygląda różnie, to dopadła mnie proza życia i to znamienne „nie je bajka” pod szyldem „kup se babo cyc-halter”. Powodem próby dokonania tej znienawidzonej przeze mnie czynności był taki wstrętny biały drucik, który z kolejnego już stanika wylazł i pomimo moich chęci wykazania się umiejętnością cerowania i upychania, przedzierał materiał w kolejnym miejscu. Taki przyziemny problem, na który nie poradzą nic garderobiane, bo po prostu ich nie posiadam. Żaden handlarzyna z zamorskich krajów nie wkroczy do mojego dużego pokoju z naręczem staników i nie będzie w ukłonach pokazywał mi tych z perskiego jedwabiu i tych z francuskich koronek. A ja nie będę z miną obuczonej Hermenegildy siedziała i prychała, ręką tylko wskazując, który może pozostawić, a który precz z moich oczu.
Ponieważ zwykła baba jestem (chodź z aspiracji księżniczka) i nie z nosa, co najwyżej muchy w nosie posiadać mogę, świadoma swojego rozmiaru i tego że kobiety z nadmiarem kilogramów, ten nadmiar mają ulokowany w różnych miejscach, chcąc nie chcąc na zakupy udać się musiałam. Całe życie czym oddychać miałam bez nadmiaru kilogramów, to teraz z nadmiarem jest tylko gorzej. A zatem z dużą dozą niechęci wyruszyłam na warszawskie salony w poszukiwaniu trzymacza piersi. Od czasów Napoleona zmieniło się wiele i w galerii świetne wyszkolone brafitterki, lepiej niż Ja Baba wiedzą czego potrzebuję. Zachodzę więc do sklepu pierwszego i po obrzuceniu okiem wystawionych egzemplarzy, nauczona doświadczeniem, że nie ma co wybrzydzać, podaję rozmiar i niezbyt wygórowane wymagania dotyczące mojego obiektu pożądania. Ma być gładki, usztywniany lub pół usztywniany, kolor obojętny, bo planuję zakupy hurtowe, co by znowu mieć przez jakiś czas święty spokój od tego zajęcia. Pani w wieku średnim, z centymetrem na szyi patrzy wzrokiem oceniającym na Tatry pod moją koszulą, mlaska i coś z zębów wysysa i dokonawszy tej czynności stwierdza, że ona jednak mnie zmierzy. Oki, niech mierzy. Jeszcze uzbrojona w cierpliwość, daję się Pani poobkręcąć i pomierzyć. Pani całkiem sympatyczna, wyciąga ze 3 sztuki spełniające kryteria i podaje mi. Udaję się do przymierzalni, a tam zaskoczenie. Pani była łaskawa wymierzyć mnie na całe 5 cm więcej pod biustem i miseczkę o rozmiar mniejszą niż podałam. Nie zniechęcam się, przecież rozmiarówka bywa rożna. Niestety po przymierzeniu okazuje się, że jednak Ja Baba miałam rację. Mówię do Pani, że niestety nie leży jak należy. Pani zagląda i mówi, że leży. Ja jej na to, że jednak poproszę w rozmiarze takim jak podałam. A ona mi na to, że tej chwili nie ma w takim rozmiarze gładkich i usztywnianych, bo to rozmiar nietypowy i zawsze mają mało i szybko schodzi. To ja się pytam gdzie sens gdzie logika, jeżeli szybko schodzi to znaczy że wcale nie jest nietypowy.
W sklepie numer dwa, już nie jestem taka wesoła, bo nie zapowiada się, że szybko, łatwo i bezboleśnie uda mi się zakupić cyc-haltery. Procedura ta sama. Krótka piłka, rozmiar i wymagania. "Oj nie będę miała, ale poszukam". Pani szuka i nie znajduje, ale stwierdza, że może spróbuję miseczkę mniejszą, bo z tych to nie robią takich, ale ta miseczka jest duża ewentualnie da mi taki większy pod biustem. A niech daje. Daje, mierzę i ten mniejszy jest dobry pod ale niestety dzięki miseczce zamiast dwóch piersi staję się posiadaczką czterech. Pani pyta grzecznie czy może zajrzeć, otrzymawszy zgodę wchodzi do przymierzalni, pyta się czy może poprawić, pozwalam. I co robi Pani? Upycha te dwie górna piersi, do tych dolnych, przy okazji regulując ramiączka. Myślałam, że wepchnie mi te piersi pod pachy, żeby tylko leżało.
Po opuszczeniu tego sklepu ciąg dalszy był równie efektywny. Nawet zostałam przez jedną z Pań ubrana w stanik miękki dla babć 80 plus, gdzie piersi żyły własnym życiem, ale Pani stwierdziła ze taka jest teraz moda. Dowiedziałam się również z komentarza jednej z ekspedientek do drugiej w innym przybytku „ale się upchała”, jak również że kupowanie staników usztywnianych przy takim biuście jest nielogiczne, a poza tym co to za fanaberia że ma być gładki kiedy koronki są ładniejsze.
No i po zakupach. Cyc-haltery nie kupione, cierpliwość wystawiona na próbę, a księcia na rączym rumaku jak nie było tak nie ma. Książ domowy skwitował „a czego się spodziewałaś”, a dzieciarstwo kompletnie nie było zainteresowane moimi problemami z serii „życie to nie je bajka”.
log.inka
27 maja 2016, 12:52Najbardziej rozwala mnie sytuacja, jak "Pani Profesjonalna Brafitterka" na moją prośbę o roziar 75I proponuje 85G, bo to niby to samo..... Obecnie kupuję biustonosze marki Kris Line, i chociaż do ideału też im daleko, to przynajmniej producent wie, że alfabet nie kończy się na literce E ;)
Lachesis
28 maja 2016, 19:52To też kupuję Krisa albo Dalię bo TRiumph i Fellina ostatnio robią taki dziwny rozstaw z piersi, że każda żyje własnym życiem - osobnym życiem
Galaretkowa
14 maja 2016, 00:37Ja mialam ten sam problem. Jedynie w f&f udawalo mi sie kupic co pozniej wycofali ;( Teraz ide na targ mam jedna Pania I tez musialam miec sztywny,z gabeczka bo nienawidze jak sutki sie odznaczaja no I braklo mego wymarzonego lecz dala mi Pani taki siateczkowaty hmm z zacisnietymi zebami zabralam ale tyljo dla meza co by noca sie cieszyl :P za tydz poszlam Pani byla po chorobie nie byla w hurtowni ale miala inne takie bez drutu bez gabki troche wydawaly mi sie babciowate ale z braku laku wzielam bo w siatce nie wyjde I co zakochalam sie nic nie wbija sie nic nie uzera a I cycek wyglada pieknie jutro jade po kolejne :)
Lachesis
10 maja 2016, 19:02No szukam, tylko lęk posiadam i leniwiec ze mnie wychodzi jak myślę o zwracaniu, pakowaniu i chodzeniu na pocztę
aniaczeresnia
11 maja 2016, 15:13Znam ten bol, tez sie tak meczylam az odkrylam marke Sans Complexe, model Arum, widzialam ze w Polsce mozna dostac przez internet, istnieje w wielu kolorach. To jest absolutny przeboj we Francji u kobiet z wiekszym biustem. Fiszbiny, szerokie ramiaczka, elastyczne wykonczenie gory miseczki, kobieca koronka i szalone kolory. Prany w pralce przez ponad rok nie gubi fiszbin. Ideal! Do tego u nas ciagle promocje: za 12€ mozna w supermarkecie je upolowac. W Polsce niestety bardziej za niego zdzieraja, ale chyba i tak warto...
izabela19681
10 maja 2016, 07:42Ja też mam dorodne grapefruity, ale osobiście preferuję jednak miękkie biustonosze ewentualnie półusztywniane, aby jeszcze bardziej nie powiększać biustu. Poszukaj może w sklepach internetowych. Zawsze przecież można zwrócić, tracąc tylko na kosztach wysyłki. Ja czasami tak kupuję np. w kontri.pl; intymna.pl.