Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
słodkie a kysz ty zmoro!
30 grudnia 2012
Cały czas jem coś słodkiego, nawet na śniadanie były 2 pączki... Ale na szczęście i nieszczęście idę dzisiaj do pracy to trochę spalę... Tam nie ma siedzenia i nudzenia się... Pewnie jedyny powód że nie tyję na maksa. Słodycze to mój nałóg!!!! Nie piję, nie palę to wpierniczam słodkie. Kiedyś słyszałam że ludzie nieszczęśliwi mają takie problemy... Muszę się nad tym głęboko zastanowić...
beautyandthebeast
31 grudnia 2012, 01:11nie wiem, czy jesteś nieszczęśliwa, ale wiem - a przyszło mi to późno, jak widać po wadze i zdjęciach - stanowczo zbyt późno, że słodycze da się rzucić. łatwo. mianowicie, trzeba ich zwyczajnie NIE JEŚĆ przez np. 2 tygodnie - tak sobie założyć. pierwsze dni to koszmar, każda półka w sklepie woła, zaczyna się człowiek zastanawiać, czy nie zacząć słodzić kawy, mimo że jest zwyczajnie ohydna (dla niego). a po dwóch, trzech dniach - jak ręką odjął. na imprezach z wafelkami jest trochę gorzej, ale i to się da ogarnąć. spróbuj - tylko bez oszukiwania przez kilka dni, zobaczysz, że ten nałóg mija (łatwo się do niego wraca, ale i szybko wraca się na właściwe tory jak wiadomo, że można). powodzenia!
anowia24
30 grudnia 2012, 18:28to ja chyba też do tych nieszczęśliwych należę:)
marii1955
30 grudnia 2012, 17:45To faktycznie - 2 pączki na śniadanie ? Musisz się opamiętać - bo niebawem przeobrazi się to "w boczki". Ja w przeciwieństwie do Ciebie słodycze jadałam wieczorem i tak jadłam,jadłam aż "urosłam" w poprzek . Teraz po prostu niczego takiego nie kupuję i mam spokój . A w sklepie niejednokrotnie "zerkają" w moim kierunku - a ja twardo NIE i JUŻ . Nie znoś do domu żadnych słodyczy - będzie najprościej ... Pozdrawiam :)))