Pierwszy "mecz" wygrany - udało mi się wytrwać w poście dr. Dąbrowskiej 6 tygodni. Ktoś powie co to za czas - a ja na to,ze na początku nie wierzyłam w siebie, że dam radę tyle. Efekt tych 6 tygodni to 14,5 kg mniej, a co równie ważne dobre samopoczucie, niższe tętno - ok 60-70 a i cukier na czczo ok 96. Wiem,ze mogłam schudnąć więcej, ale będąc w domu, niestety czasem brakuje czasu (chęci też ;) ) na odpowiednią dawkę ruchu... Póki co raz w tygodniu basen i 2 razy godzinka kijków.
Kiedy rozmawiam ze znajomymi, wiele osób wątpi w sensowność tego postu, mówiąc ,że jednak białko to podstawa. Jestem przykładem jednym z wielu, że mimo 6 tygodni i normalnego tempa życia można dobrze funkcjonować jedząc same warzywa i owoce.
Nie potrafiłam bym jednak zostać wegetarianką, a tym bardziej weganką. Kocham nabiał, mięsko, chlebek - najbardziej ten który sama piekę ( mąka z pełnego przemiału z przewagą żyta, płatki owsiane i jęczmienne, sezam, siemię lniane, słonecznik itp., na zakwasie) Surówki i sałatki tez o niebo lepiej smakują z małym dodatkiem oliwy, czy majonezu.
Niesamowicie smakowało śniadanie , kiedy mogłam zjeść chlebek....
Teraz pomału wprowadzam inne produkty, oczywiście warzywa i owoce nadal pozostają podstawą żywienia i walka by kilogramy spadały...
WIEM, ŻE NIE PODDAM SIĘ....