melduję posłusznie że wczorajszy leniuszek poszedł sobie hen hen daleko i dzisiejszy dzionek już wygląda normalnie :)
obudziłam się o 6 i nie mogłam zasnąć, dlatego zaczęłam czytać książkę i chyba w trakcie przysnęłam hihihi, ostatecznie wstałam po 8 :)
szybkie, pyszne śniadanko, smarowanie brzuszka i wstawiłam pralkę
wczoraj już ugotowałam sobie warzywka a dzisiaj pokroiłam sałatkę jarzynową :) zabiorę ją nad morze, będzie na śniadanka :)
w ogóle wczoraj popołudniu jak K. wrócił z pracy zjedliśmy obiadek i ruszyliśmy za miasto, do lasu, na grzyby :)
spacerowaliśmy 2 h i uzbieraliśmy prawie całą reklamówkę grzybów :)))))) ja co prawda jak dyrygent wskazywałam grzybka mężu się schylał i ucinał :)
tak też tym sposobem upichciłam dzisiaj gar pysznej zupki z grzybów leśnych, wyszło jej tyle że rozdzieliłam na 3 domy i każdy się cieszy :) swoją drogą pięknie się wczoraj dotleniłam, cisza, spokój, szum drzew, już chyba domyślam się co czuje Koffinka w swojej puszczy :)
w lesie jest teraz dość sucho, dlatego też nie ma wiele grzybów, ale liczę na to że w przyszłym tygodniu spadnie jakiś deszczyk i będzie można ruszyć na kolejne grzybobranie, co by pomrozić kilka porcji na zimowe zachcianki :)
ja to uwielbiam sosy grzybowe z makaronem, albo rozgrzewająca zupka grzybowa jesienią lub zimą mmm
wczoraj jak czyściliśmy te grzybki to pięknie pachniało w kuchni, za to kocham też między innymi jesień :)
dzisiaj na obiad zachwalana zupka, później szybko na basen co bym mogła się wyrobić i zawieźć mamę do lekarza, także czasowo dość napięte popołudnie :) ale ciesze się, że czuję się na tyle dobrze że w 8 miesiącu ciąży prowadzę bez problemu auto :)
mój mąż śmieje się, że ja to w amoku pewnie sama pojadę na porodówkę heheeh
moje dzisiejsze menu:
- bułka z sałatą, salami, serem, majonezem i pomidorem, inka
- 3 ptasie mleczka, inka
- drożdżówka z jabłkiem
- szklanka soku pomidorowego, nektarynka
- miseczka grzybowej z makaronem
- pewnie jakiś jogurt z płatkami
ruszek;
45min basenu pluuuuuuum
wiecie, co widzę że mam ssanie na słodkie, mimo pochłanianych owoców, organizm woła o słodkie... nie umiem tego opanować ;/ wcześniej nie byłam aż takim łasuchem
NaMolik
29 sierpnia 2013, 22:08ja taki dzien w puszczy zaplanowalam na niedziele :) Pozdrawiam
MllaGrubaskaa
29 sierpnia 2013, 19:49Mój mąż dziwoląg, ani zbierać, ani jeść grzybków nie lubi! Wesolutki ten Twój mąż ;))
Marcela28
29 sierpnia 2013, 19:18Ach ci mężczyźni, zawsze robią sobie z nas jaja;) Zazdroszczę grzybobrania, bo ja bardzo dawno nie byłam. Niestety nie znam się zbytnio, więc sama bym nie poszła do lasu. Ale rozróżniam borowiki, kurki i muchomory, a to już coś;P
Jomena
29 sierpnia 2013, 17:59Ja kilka dni przed porodem sama jechałam autem na kontrolę w 9-tym miesiącu ;-))
fiore1987
29 sierpnia 2013, 17:38makaron z sosem grzybowym mhmmm.. ale mi smaka narobiłaś! skąd ja teraz wytrzasnę grzyby ;)
monissia
29 sierpnia 2013, 15:20energia pełna parą! zazdroszcze! ale mi za to smaka narobilas na jakas jajecznice z grzybkami albo zupke!!!! mmmm
mikolino
29 sierpnia 2013, 13:28zazdroszcze Ci tych grzybkow ;-))