ogłaszam wszem i wobec, że kubina powróciła :)
z kilogramami do prania, prasowania i niestety z kilogramami do zgubienia :(
to ostatnie najgorsze :( niby nie jest źle, bo wchodzę we wszystkie ubrania, ale czuję się opuchnięty prosiak :)
z takich najważniejszych rzeczy to:
1) na 16. 11.2011 mam zaplanowany zabieg usuwania jakieś paskuda, który się wyhodował wewnątrz mnie ( może się uda cosik przyspieszyć, ale wstępnie przypisano mi taki termin)
2) zbijam prolaktynę ziołowymi lekami i muszę się pochwalić że po 2 miesiącach zażywania tego specyfiku wypada mi mniej włosów :). Jutro idę zbadać ponownie jej poziom... i mam nadzieję że cholera się obniżyła :) Aaaaa i wykluczono u mnie mikrogroczulaki przysadki :)))
to tyle w skrócie jeśli chodzi o zdrówko :)
poza lataniem po lekarzach, miałam też wiele innych ciekawych doświadczeń heheh :)
1. byłam na weselichu - wytańczona, wybawiona przywiozłam do domu kilka odcisków i wygraną flaszkę :))
2. grillowanie ze znajomymi - morze %%%%
3. odwiedziny rodzinki w Trójmieście - a tam pyszneee gofry
4. weekend w Berlinie - bosko ! zapomniałam o wszystkich kłopotkach :)
5. jednodniowy wypad w Góry Sowie - zajechane pięty i obolałe łydki - ale warto dla takich widoków
momentami zapominałam o wszystkim i delektowałam się jedzeniem, czego skutki widoczne są w postaci pięknej oponki i boczków :) ale już dzisiaj pełna motywacji zabieram się za zwalczanie skwary, bo jakby nie patrzeć 8 września jedziemy na kolejne wesele, więc choć troszkę warto wysmuklić ciałko :)
w planach mam dzisiaj dokonać pomiarów ciała i za ok. miesiąc zmierzyć się ponownie i ujrzeć piękną różnice w CM ! :)))
lecę wywiesić kolejne pranie i robić naleśniki - bo pancio sobie zażyczył :) dla mnie będzie pomidorówka :)))
buziaki cudaki w ten upalny dzionek :*
Kapierka
31 lipca 2012, 08:06A zatem: "hej ho, hej ho do pracy by się szło..." Ps. Mieszkam nad samym morzem w Gdańsku i te gofry, o których piszesz, kuszą mnie każdego słonecznego dnia :( Ciężka walka by ich nie jeść bo są PYSZNE!!!
NaMolik
30 lipca 2012, 21:01Kochana co tam boczki, waleczki i inne było wspaniale i to jest najwazniejsze, Dobrych wyników zycze !!!!!
coffeebreak
30 lipca 2012, 18:08Całe szczęście, że z tym zdrówkem nie jest źle. A oponki się szybko pozbędziesz. Nie można przecież na urlopie się odchudzać. To niemożliwe! Wiem, bo aktualnie bezkarnie sobie tyję :-))) Buziaki!
MllaGrubaskaa
30 lipca 2012, 17:12To ja mam podobnie jak ty , leniuchowałam i w tłuszczyk obrastałam , a teraz zbieram się do powrotu na dobre tory , mam nadzieję że się nam uda. Pozdrawiam.
Lizze85
30 lipca 2012, 16:15z powodu tych wstrętnych choróbsk to przykro mi bardzo Kubineczko Ty nasza ale będzie "grejt" :* Ewkę Ci polecam, franca mnie molestuje od trzech tygodni a ja już siebie nie poznaję, poważnie, więc zabieraj się za nią czym prędzej Kochana :):*
Edzia.slupsk
30 lipca 2012, 14:58no to trzeba spinać tyłek maleńka... :)