ale nie dlatego, że taki miałam kaprys, jestem przeziębiona lub chciałam odpocząć, to lenistwo było następstwem dnia poprzedniego ;p
otóż w sobotę byliśmy na weselichu ;-) potańczyłam, wypiłam kilka kieliszków winka i o dziwo niewiele zjadłam :) w skład mojego sobotnio - weselnego menu weszło:
- na obiad 1 ziemniak, kotlet z kurczaka, buraczki, marchew na ciepło
- kawa, lody
- barszczyk czerwony + 1/2 kromki chleba z masłem
- 3 herbaty
nie mialam ochoty ani na tort ani na żadne ciasto :)
obudziłam się ok11 z lekkim bólem głowy ale zjadłam 2 kanapki z serem, pomidorem i świeżym ogórkiem i był nieco lepiej
później wyszliśmy na rowery i tak przejechałam ponad 12 km po chyba kilku letniej przerwie ( jestem ciekawa, czy jutro pupa da się we znaki ), po powrocie obejrzeliśmy film "the rite"- dosyc ciekawy, w trakcie filmu mój luby zamówił pizze i zjadłam niecałe 2 kawałki i szklankę piwa ot jakie szaleństwo wieńczące długi weekend :)
teraz lezę już wyprysznicowana i nabalsamowana
miłego nowego tygodnia ;*
Summer2008
26 czerwca 2011, 20:21wyprysznicowana, balsamuję zwłoki i popijając czerwoną herbatke czytam sobie Twój pamiętnik, bo dawno nie zaglądałam. Miłego wieczorku!