A z czym? Ze wszytskim....Musze pogodzic sie, ze jest wiele rzeczy "niezmienialnych"...Ale jak rozpoznac, ktore da sie zmienic, a ktorych - nawet nie ma co tykac? Maly kroczek ( a jednak!) do przodu w tym wzgledzie...Otoz, jak mi cos sie nie uklada, to wszyscy to widza...Chodze smutna, przygnebiona, bliska placzu...Zyc sie nie chce! Po wczorajszych perturbacjach - postanowilam, ze nie dam nikomu poznac po sobie, ze cos mnie "ruszylo", i do pracy weszlam usmiechnieta! Zaczelo sie kawa w miedzynarodowym gronie, a jakze! kawa parzona przez rodowiita Wloszke, ma rzecywiscie!- wloski posmak...I dobrze! I choc czasami, w czasie spratania szpitala, przypominalo mi sie, co zostawilam za drzwiami w domu, to nie robilo sie lekko! Ale, znow, jakas M O C pozwolila mi zlamac stare zachowania, i z usmiechem, bez skargi - dalam sie poniesc wydarzeniom dnia ...Za godfzine, jednak, wroca problemy, i to mnie martwi.No, coz, trzeba im stawic czola, nie ma wyjscia! Polecam to Bogu, niech mi pomoze, bo On moze wszytsko!
karinadulas
16 listopada 2009, 07:26i tak trzymaj!!