ladujemy z Mloda na pogotowiu.Mlada pobolewal brzuch, wiec na Jej zyczenie (i na wlasna przestroge!) odbylismy wizyte na pogotowiu. Mloda przeszla badania krwi, na ultrasonde - nie kwalikfikowala sie tego samego dnia, poniewaz z krwi -nie wynikala taka potrzeba, wiec pogotowie ratunkowe zajmujac sie powaznymi, zagrazajacymi zyciu - przypadkami, odeslalo Ja na ewentualne badanie - w dniu nastepnym, czyli - w dniu odlotu Mlodej do Polski. Mloda juz z tej oferty nie skorzystala. Za okazaniem polisy ubezpieczeniowej z Polski, nie kazali placic nam za wizyte na pogotowiu. Gdyby jednak firma ubezpieczeniowa nie uznala roszczen zaplaty tutejszego pogotowia, kto za to zaplaci? Ano, ja, czyli "gwarantorka"...Najwazniejsze, ze nie byl to atak wyrostka robaczkowego, ktory usilowala wmowic Mloda...Natsepnego dnia, po obietnicach ze strony Mlodej, ze jak tylko doleci do Polski - da znac przez GG, pozegnalismy sie, i tyle z calej wizyty nam zostalo!
Dzisiaj natomiast - caly czas wydzwanialam z pracy, by sie dowiedziec, czy aby Ktos z Polski dal znac o szczesliwym dotarciu Mlodej do domu, ale nc nikt nie pisal, nie dzwonil ( no, na to to nieliczylam!)...Gdy juz wrocilamz pracy, nie usiedzialam dzluzej na tylku! Zadzwonilam...No, a Mloda...coz, polozyla sie spac, bo zmeczona byla, wiec Mama Mlodej mi powiedziala tylko, ze owszem, dotarla, ale spi, dziekujac nam za prezenty...Mialam juz dosyc, i odpalilam, ze powinnabyla chociaz na GG dac znac! Ano...szkoda gadac! Emocji co nie miara! Teraz w panice szukam Opiekunki do Dzieci, bo juz jutro moga dzwonic z pracy, wiec, kto zostanie z Nimi?
Poniewaz Maz mial leciec do Polski by odwiedzic swoaja chora na raka Matke - nie majac nikogo w zastepswie do pomocy dla mnie, gdy On bylby daaaleko, a ja musialabym isc do pracy - planuje do Polski nie jechac...Co ja mam czynic? Czekam na cud...Powaznie! Czekam...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
wodzirejka
10 lipca 2007, 15:22Kochana Krysiu, dziękuję.... a na cud należy czekać :o)) zawsze pa !!!
anakow
10 lipca 2007, 10:41a..pisz...bo widzę pomoc Ci się przyda a ja jestem już zdolna słuchac...już..hmmm..dopiero...ale jestem. Pisz co Ci lezy na sercu. Widzę , że małolatka nieźle Cię wystawiła...młodzież. Nic więcej nie powiem. My w pracy zatrudniamy małolatów. Chroni ich konwencja praw dziecka. Mogą tylko stac na kasie. Widze jakie niektórzy mają podejście...rozpacz.
magdast
9 lipca 2007, 22:45,,,, i prawdopodobnie dzieki mlodej wam sie z jej matka stosunki popsuja jak znam zycie, pewnie wszystkim powiedziala jak byla zle traktowana ,hehe. A jezeli chodzi o opieke nad dziecmi, Pan Bog czuwa ..i nie pozwoli zeby cos zlego sie stalo...wiec sie trzymaj. My w "zwierciadlanej" sytuacji tez juz nie wytrzymujemy. Jutro Aga jedzie do szkoly..zostawia nas, wiec na spokojnie musimy znalezc i wynajac jakos samochod, po podrozujemy przez dwa tytgodnie i tez pewnie wrocimy wczesniej do domku.. oj moje wrzody w ttej nerwowce mooocno sie nadszarpnely...
greenka
9 lipca 2007, 21:28uda sie! znajdziesz kogos fajnego do dzieci :) Grunt, to myslec poztywnie :) Buziaki :)
Muka
9 lipca 2007, 13:56Krysiu, ufam, ze wszytsko się ułoży jak najlepiej, ze znajdziesz kogoś do opieki, bo Twój mąż pewnie myślami jest juz przy swojej mamie. A Młodej się nie dziw, choć złość Twoja rozumiem, nieodpowiedzialnie się zachowała, nie pomyślała, ze Ty cała w nerwach, czy szczęśliwie dotarła. Jest w końcu Młoda jeszcze.
ako5
9 lipca 2007, 10:50Tak się wychodzi z pomoca rodzinki....niestety. mam nadzieje Krysiu,ze cud się zdarzy. Trzymaj sie Ala
codziennaja
9 lipca 2007, 01:48ale ze nikt z rodziny Mlodej nie wpadl zeby dac wam znac... Cuda sie zdazaja, czasem nawet w zyciu. Trzymam kciuki.