Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
musze (jednak) dodac, ze
23 kwietnia 2007
nie przesadzalam w opisie dnia wczorajszego o spojrzeniach ludzkich na moja zwiekszona mase ciala...Nie...Na dowod, dzisiejsze - bolesne!-doswiadczenie. Zaszlam sobie do (dawno nie odwiedzanego) sklepu z uzywana odzieza, bo, oto - nagle przygrzalo sloneczko, a ja sie nie mieszcze w zadne ubranka z ubieglego roku (to wlasnie kolejny dowod, na to, ze nie przesadzam!). Wchodze Ci ja do sklepu, wybieram sobie partie spodni do przymiarki, a tu? Zalamanie! Rozmiar 8-10 - nawet na nos by nie wszedl! (w ubieglym roku, potrafilam wcisnac sie w rozmiar 8!) Biore kolejny -zwiekszony rozmiar, a tu "tragiedia"! 10-12 -trzeszczy w szwach! No,coz, teraz juz mi nie mowcie kochaniutkie, ze przesadzalam...Co prawda, sa wieksze tragedie na swiecie, ale, ja tu o wadze(tylko), wiec...
doughnut
30 kwietnia 2007, 09:33Oj wierze Ci Krysieńko, wierze, ja wczoraj tez wyjęłam letnie spodnie, a tu co?? bardzo niemiła niespodziewanka, ledwie sie zapiełam, tłuszczyk mi sie wylewa, "O NIE, TAK BYĆ NIE MOŻE, MUSZĘ SIĘ WZIĄĆ ZA SIEBIE" powiedziałam sama sobie i oto powróciłam do Was, z Wami bedzie mi raźniej, wiec zaczynam ponowny bój z kologramami!POZDRAWIAN CI BADZO SERDECZNIE!
nolcia1982
28 kwietnia 2007, 23:19witaj:) moj maz nadal kupuje meridie w kanadzie:)))wiec chyba jej nie wycofali:) buziaczki
tomasia
28 kwietnia 2007, 22:05byłam
mariolkag
26 kwietnia 2007, 22:11usmiałam się Krysiu z tego "tresciwego spaceru" :))) No cóz skoro to widzisz i przeszkadza Ci to, to niestety, ale nie pozostaje Ci nic innego jak wziac sie do roboty :))
mag1313
26 kwietnia 2007, 15:25A co do prezentów zobaczymy. Simona, siostra Ale chciała zabrać mnie dziś na zakupy, ale się wykręciłam, że chcę niespodziankę. :) Podałam wymiary, o które poprosiła. Gust ma dobry, więc na pewno wybierze coś ładnego. A ja nie będę musiała chodzić z nią od sklepu do sklepu i krępować się, bo coś co mi się spodoba, a jest drogie. A tak ona wybierze, to co uzna za stosowne. A z prezentem od mamy, zobaczymy. Może przejdziemy się z Alessandro tu po sklepach i coś wybiorę. A jak nie, to zrobię, tak jak z Simoną. Ja to chyba jakaś dziwna jestem, że wolę, żeby mi ktoś inny ubranie wybrał. :D
magdast
25 kwietnia 2007, 22:46czasami tkie kopniaki sa nam potrzebne. Dokładnie pamiętam jmoment w którym wziałam się za siebie..a było tak...weszła do sklep[u z ciuchami, nic nie pasowało, az wreszcie trafiłam na idealna bluzeczke, przesliczną.... psaująca, tylko jak zobaczyłam rozmiar to się załamałam bo wynosił ....44-46 , kupiłam, bo juz nie miałam w czym chodzić, zważyłam się i ważyłam 78 kg, a potem przeryczałam całą noc. Od tamtego czasu w sumie minęły 4 lata, i tak sobie dziś pamyslałam, ze pomimo wszystkich porażek, zółwiego tempa i wahań góra dół ..dziś waże jakieś 63kg do żrzucenia jakieś 9...więc nie jest źle, jest to wykonalne. Tylko bodźca, opa nam trzeba..dla mnie była nim właśnie bluzeczka w rozmiarze 44-46.
mag1313
25 kwietnia 2007, 17:37Nie jestem bardzo religijna. A ze spodniami doskonale wiem co czujesz. Ja mierzyłam dziś sukienki... I załapałam doła. Ale nic to! Nie damy się! :) Pozdrawiam serdecznie.
anakow
25 kwietnia 2007, 11:05tylko nie wpadaj w panikę..raz..czlowiek nie miałby nic od zycia gdyby czasem sobie cos ne kupił (mowa o kosmetykach) dwa...sama nie wiem...co ma za znaczenie rozmiar tyłka mając dobre serce...ale skoro ci z tym źle to działaj Krysiu, ale działaj z efektami..pozdrawiam Cię mocno.<br> zaglądnij do tomasi...napisąłam jej co ja usłyszałam na ulicy...bużka
greenka
25 kwietnia 2007, 10:11wpadlam cie zarazic pałerkiem :) Nie wiem, czy sie uda, ale moze jak troche pogadamy, to sie okaze, ze mozna...? <BR> Nie bede ci mowic, ze nie masz racji, bo nie raz mialam takie same odczucia... Mam tylko jedna sasiadke, ktora ciagle mnie informuje ;) czy schudlam, czy przytylam (prawie zawsze sie myli, hahahhahaha :))) Krzyczy do mnie na podworku, albo klatce schodowej: ale pani schudla! A ja akurat przytylam dwa kilo ;) Albo wola: no, widze ze pani tez sie przytylo...? A ja w ciezkich bolach pozbylam sie ze 3 kilogramy :) Inni sasiedzi tylko PATRZA, nic na szczescie nie mowiac :) Z tego wniosek prosty: ludzie nie postrzegaja nas przez pryzmat tego ile wazytmy, tylko jak sie czujemy, jak sie zachowujemy (jesli dobrze sie czujemy, to mamy calkiem inna postawe, inaczej sie poruszamy, mowimy, podobamy sie sobie itp). Moje doswiadczenie uczy, ze wtedy ludzie mysla, ze jestesmy szczuplejsi!<BR> No pomysl, czy to nie paranoja? Poprostu ubieraj sie starannie, duzo sie usmiechaj i zobaczysz, ze uslyszysz, ze schudlas ;) Pozdrawiam :))) <BR> Ps. A w kwestii merytorycznej: samo sie nie schudnie, MUSISZ sie zmobiloizowac! Jak zlapiesz wiatr w zagle- o co wiosna nie trudno- to bedzie juz z gorki :)
tomasia
25 kwietnia 2007, 07:35że się bierzemy - stara gwardia ma za miesiąc pokazać nogi w mini i nie musieć ukrywać zwałów pod lejącymi tunikami :D pokazywać brzuchów mimo wszystko nie będziemy :D<br> całuję Cię Krysiu mocno z samego rana :*
babbi55
24 kwietnia 2007, 16:10Dość biadolenia bierzemy się w kupę i..... Powodzenia życzę!!!
Powiot
24 kwietnia 2007, 09:35bez narzekania- do roboty!Uda się z pewnością, już ściskam kciuki!
tomasia
24 kwietnia 2007, 09:22kochana, noc do góry, waga w dół<br> dr tomasia ci to zaleca :D <br> buziaczki
roxy1
24 kwietnia 2007, 08:33ale mnie się wydawało, ze w tamtym roku to ważyłas jakieś 72 kg więc sobie policzyłam, ze przytyłaś góra 4 - ja tez przytyłam i tez mam problemy z ciuchami ale za namową Anitki wziełąm się za siebie i narazie dietkuję a od maja wracam do ćwiczeń więc pewnie waga zacznie spadac, może pójdziesz moim sladem?
agusia3r
24 kwietnia 2007, 06:07Krysiu, no to w takim wypadku musimy się pilnować... Bo już nie ważne jak ktoś naprawdę wygląda, tylko jak się czuje we własnym ciele. A widzę, że Tobie nie jest dobrze... Tylko samym gadaniem nic nie zdziałamy. Więc częstrze spacery do parku i więcej wody na począteczek :)