Muszę się wyżalić, mam doła. Początek roku mnie dobija, nic mi się nie udaje :/ Ostatnie 2 tygodnie były straszne, sesja, do której nie miałam czasu się uczyć co zaowocowało słabszymi ocenami niż w poprzednim roku. Dzisiaj na szczęście miałam ostatni egzamin w tym semestrze, mogę chwilę odetchnąć. Do tego wczoraj miałam bardzo ważną dla mnie rozmowę rekrutacyjną. Przez ostatnie 3 dni, odkąd mnie zaprosili na nią, z nerwów straciłam prawie 2 kg (tu akurat dobrze, bo chciałam po świętach wrócić do swojej wagi). Przygotowywałam się, opracowywałam w głowie wszystkie możliwe scenariusze i ... dupa. Jak przyszło co do czego to na rozmowie stres znowu wziął górę i znowu wyszłam na idiotkę :( Nigdy nie uda mi się przebić, osiągnąć sukcesu w zawodzie, bo kompletnie nie umiem się sprzedać. Na codzień jestem otwartą osobą, nie mam problemu z kontaktami z innymi, ludzie się nawet śmieją, że potrafię non stop gadać itp. Jak mi na czymś zależy, nagle tracę swoją siłę :( Moja obecna praca przestała mnie cieszyć, robię dużo rzeczy, których nikt nie docenia, straciłam motywację, żeby próbować coś tu osiągnąć. Głowa boli mnie codziennie od 2 tygodni, wszystko mnie wkurza. Z moim M też się nie dogaduję, bo ma do mnie pretensje, że się nim nie zajmuję. We wtorek mamy 14 rocznicę bycia razem. Zbliżają się urodziny mojego młodszego syna, znowu muszę coś zorganizować, przygotować, nie chce mi się :/ Niech ta zima już się skończy, bo nie pamiętam kiedy ostatnio było mi tak źle. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że patrząc na to wszystko obiektywnie, to żadna tragedia mi się nie dzieje, dużo ludzi ma o wiele gorzej itp. Tylko mój umysł nie może tego przetworzyć we właściwy sposób i sobie pewnych rzeczy odpuścić :(
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
fitball
25 stycznia 2015, 20:12Nie ma za co Kropecko :) Kropki do góry !
cancri
25 stycznia 2015, 17:03Moze za bardzo sie spinasz tymi rozmowami. Ja sie do rozmow nie przygotowuje, bo potem wlasnie mam stresa, czy o czyms zapomnialam, czy nie, czy powiedzialam wszystko, o czym wczesniej myslalam, ze bedzie dobre. Idziesz, pokazujesz sie szczerze jaka jestes, a nie dukasz wyuczone formulki. Poza tym, u mnie tez dupnie ostatnio, wiec nie jestes sama, jak Cie to pocieszy ;-):*
kropecka
25 stycznia 2015, 18:08właśnie czytałam, że u Ciebie też nie za ciekawie :) Jak się nie przygotowywałam na rozmowy to było jeszcze gorzej :)
FuturaYo
25 stycznia 2015, 15:21czasem wpadamy "w dolki" ale wazne ze sama zdajesz sobie sprawe ze niest to racjonalnie a na pewno nie ma czaemu "karac" meza ;) moze poza po prostu iepskimi tygodniami brakuje ci tez witamin?? powodzenia we wszystkim , niech ten "dolek" szybko minie :)
nuta
25 stycznia 2015, 10:37do rozmowy rekrutacyjnej mozna sie dobrze przygotowac. dlugi czas bylam sierota, ale przed najwazniejsza w zyciu rozmowa kwalifikacyjna pomogl mi poradnik z serii dla zoltodziobow z ponad 200 mozliwymi pytaniami. rozmowa i poradnik w jezyku obcym. zapoznalam sie dobrze z profilem firmy. pozniej zrobilam probe generalna. kilka pytan przeciwczylam przed lustrem. poszlo bez nerwow i zadne pytanie mnie nie zaskoczylo.
kropecka
25 stycznia 2015, 11:23Też się do niej przygotowywałam, opracowywałam sobie w głowie możliwe odpowiedzi a jak przyszło co do czego to znowu się mega zdenerwowałam. Cała rozmowa była po angielsku, z szefem działu z USA. Najlepsze jest to, że na codzień sama zajmuję się rekrutowaniem osób, ale siedzenie po drugiej stronie to zupełnie inna bajka.
zzuzzana19
24 stycznia 2015, 22:26Trzymam kciuki, aby było lepiej ! Abyś odzyskała radość życia ;*
justagg
24 stycznia 2015, 22:24Tez tak czasami mam. Minie:-)
fitball
24 stycznia 2015, 20:28masz rację, to Twoja interpretacja faktów jest taka a nie inna, a nie że obiektywnie rzecz biorąc jest źle. Nie jest. Sesja zdana? Zadana? Pracę masz? Masz. Szukasz innej, ale nie dlatego że siedzisz w domu na bezrobociu, tylko dlatego, że chcesz się rozwijać. Więc szukać pracy, mając pracę to jest jednak komfort. 14 rocznica to jest fajna rocznica, masz męża, masz dzieci, nie jesteś samotna, a zawsze mogło być tak, że mając doła nie miałabyś wsparcia i wracała do pustego domu. I co by to było? A nie wspomnę już o Twojej wadze. Te zdjęcia na prawdę wpędzają w kompleksy 95% vitalijek. No mała, uśmiechnij się. Bo nawet nie wiesz ile osób by się z Tobą zamieniło na "życia". Dasz se radę "stara" !! O bosz. Aż nie wierzę, że ja, smutas i pesymista napisał Ci coś tak optymistycznego. Podpisano koleżanka, która też studiuje, i pisze pracę, która ją momentami przerasta...od bardzo dawna i nie może jej skończyć, grubsza od Ciebie, mająca wprawdzie męża, ale dopiero 4 miesiące no i bezdzietna jeszcze, a już by bardzo chciała. A jak Cię to pocieszy, to pracę też mam kiepską. I ten tydzień dał mi tak w kość, że pisałam tylko jeden wieczór. No.
kropecka
24 stycznia 2015, 20:39bardzo Ci dziękuję za te słowa :) Ostatnio przyzwyczaiłam się chyba, że wszystko mi się udaje, że jak się bardzo czegoś chce i dąży do osiągnięcia celu to się go osiąga (na wszystko co mam musiałam sobie zapracować lub się mocno postarać) i dlatego nawet drobne porażki mnie wyprowadzają z równowagi. Czuję, że czas mi ucieka i jeśli teraz mi się nie uda, to już nigdy tego nie osiągnę, dlatego tak bardzo się przejmuję. Jeszcze raz dziękuję :*