Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
odpust...
8 października 2006
Dzisiaj w naszym kosciele odbyły się uroczystości odpustowe.
Honorowym gościem był kardynał Stanisław Dziwisz.
Wspaniały człowiek ....taki ciepły....pełen wewnetrznego spokoju...
Udzielił również chrztu ośmiorgu dzieciom....rodzice byli wniebowzieci, że ich pociechy dostąpiły takiego zaszczytu.....
Podczas ceremonii przez uchylone okno wpadł promień słońca....oświetlajac dzieciatka i ich rodziców zgromadzonych przed ołtarzem Pana.......widok cudny.......aż mi dech zaparło.....
To jakby pocałunek z nieba.....Boże błogosławieństwo...
Po błogosławieństwie ksiadz kardynał schodząc pomachał wiernym i słysząc oklaski z mina zadowolonego uczniaka, któremu udało sie zrobic psikusa zniknał w zakrystii.....
anezob
11 października 2006, 18:25takie momenty często ludziom umykają... a ty jak zawsze spostrzegawcza. Pozdrawiam
terkaJ54
11 października 2006, 17:01dostrzegania piękna chwili i potrafisz to tak pięknie opisać... dzięki ze do mnie zaglądasz i mnie wspierasz.pa
ewikab
11 października 2006, 14:30Wracaj !!!!
karenina
10 października 2006, 17:21No i co z tego, że spalałam na siłowni, jak dalej nie widać efektów wagowych, a na dodatek apetyt coś mi sie zaostrzył... i co chwilę bym coś jadła... <b>Ratunku!!!... Weź ode mnie to żarcie!!!</b>
stellabella
9 października 2006, 19:19W takich chwilach umacnia się wiara.
babola
9 października 2006, 19:06Duch Święty był obecny.
Delikatne
9 października 2006, 19:06Krakusiu - tylko pokora nas ratuje, bicie się w piersi i przyznanie: MOJA WINA! A waga to tylko waga - pokazuje naszą wagę!
ewikab
9 października 2006, 11:11Świetnie, że bunt opanowany i humorek Ci dopisuje. Tak trzymaj :)))))
Antoya
9 października 2006, 10:59A u nas był odpust w sobotę :) Dobrze Wam, Krakowianie, że macie tak bliskiego polskiemu Papieżowi człowieka, przy sobie :) To cenny skarb...
BeataJulia
9 października 2006, 09:26nic tylko polska, złota jesień :-) Jak czytałam Twój wpis to przypomniał mi się mój ślub. Jak wchodziliśmy do kościoła to lał okrutnie deszcz, a jak zaczeliśmy składać przysięgę małżeńską to nagle ni stąd, ni z owąd wyszło piękne słońce i zrobiło się w całym kościele tak jasno, że aż dech mi zaparło :-))) Doskonale, więc rozumię co czułaś w tamtej chwili :-) Pozdrawiam serdecznie.
Powiot
9 października 2006, 08:40następca swego Wielkiego Nauczyciela.....To budujące w tych zwariowanych czasach...Oby więcej ludzi miało Twoją umiejetność patrzenia, dostrzegania i rozumienia....Bardzo cieplutko ściskam.
Delikatne
9 października 2006, 08:02Są chwile, dla których warto żyć ! Trzeba umieć te chwile widzieć i odczytać ich sens...
balbina
9 października 2006, 07:44moze to jakis dobry znak z gory, dla tych dzieciaczkow-:)
number
9 października 2006, 01:50Jak ladnie to wszystko opisalas.Dziekuje Ci bardzo za wsparcie , ale jak narazie to poradzilam sobie z dieta.Reszta jakos sie nie uklada.Wiesz jak czlowiek raz sie sparzy to potem jakos jest ostrozny.Teraz chyba nie zaufam nikomu , jak narazie , ale mowia , ze czas goi rany.Zobaczymy, musze sie pozbierac i mysle , ze rozmowa z Toba duzo daje mi do myslenia.Pozdrawiam bardzo , bardzo serdecznie!1
grazynkach
8 października 2006, 20:32a określenie "pocałunek z nieba" bardzo wymowny... Cieszę się,że poprawiło Ci się samopoczucie. A co do chlebka, to moja zmora!!! Ograniczam węglowodany a mój M. tak mnie katuje tymi zapachami. Przede mną cała zima i co drugi dzień takie "doznania "zapachowe!! Ale uczciwie przyznaję ,chlebki to M. piecze wyśmienite.Pozdrawiam i życzę widocznych efektów w nadchodzącym tygodniu. pa.