"Na tapczanie siedzi leń,
nic nie robi cały dzień".
Lecz nie tylko na kanapie,
on w twym sercu śpi i chrapie,
śniąc sen o NICNIEROBIENIU
o LEŻENIU i JEDZENIU.
Śpiąc przeżuwa coś wytrwale,
lecz to nie jest guma wcale,
ale czas twój drogocenny,
który znika wciąż bez przerwy,
raz na zawsze utracony
w brzuchu lenia upasionym.
Radzę dobrze, zbudzić lenia.
Nie ma chwili do stracenia!
Leń apetyt ma nad miarę,
może połknąć życie całe.?
Ja wczoraj się nie leniłam.Poganiałam tego lenia:)
Po południu wykosiłam całą działkę, a jest tego ho ho ho...
Odchorowałam to jednak bardzo.
Myslałam ,że już koniec ze mną....głowa mnie tak potwornie bolała a wymiotowałam dalej niż widzę...Nie wiem co mi tak zaszkodziło, bo chyba nie praca:)))...Najdziwniejsze jest to ,że ja nawet przy zatruciach bardzo rzadko wymiotuję ,a tu leciało ze mnie jak z kranu...
Najbardziej odpowiadała mni pozycja embriona...i to w łazience na dywaniku ....ale znalazłam sobie miejsce he he he
Niestety trzeba było wracać do Krakowa.
Już na sama myśl że mam wsiaść do samochodu dostawałam dreszczy, jak ja tę drogę przetrwałam to nie wiem..
A dzisiaj jest już wszystko OK...nawet waga okazała sie łaskawsza...ale po wczorajszym to nic dziwnego...choć do stanu z paseczka to jeszcze trochę brakuje...
Po południu wykosiłam całą działkę, a jest tego ho ho ho...
Odchorowałam to jednak bardzo.
Myslałam ,że już koniec ze mną....głowa mnie tak potwornie bolała a wymiotowałam dalej niż widzę...Nie wiem co mi tak zaszkodziło, bo chyba nie praca:)))...Najdziwniejsze jest to ,że ja nawet przy zatruciach bardzo rzadko wymiotuję ,a tu leciało ze mnie jak z kranu...
Najbardziej odpowiadała mni pozycja embriona...i to w łazience na dywaniku ....ale znalazłam sobie miejsce he he he
Niestety trzeba było wracać do Krakowa.
Już na sama myśl że mam wsiaść do samochodu dostawałam dreszczy, jak ja tę drogę przetrwałam to nie wiem..
A dzisiaj jest już wszystko OK...nawet waga okazała sie łaskawsza...ale po wczorajszym to nic dziwnego...choć do stanu z paseczka to jeszcze trochę brakuje...
Fufka
16 maja 2007, 09:18Krkus a czy słońce mocno grzało jak kosiłas swoje hektary?? Może to udar słoneczny, przezyłam to kiedyś wredna sparawa. Czy ten wierszy o leniu to twoja twórczość??? Bardzo mi sie podoba i w duzej mierze do mnie skierowny :-)). Nasz domek dopiero w marcu zaczął się budowac więc jesteśmy na etapie kończenia murownia bloczków fundamentowych, także zamku to narazie nie widac , może za 2-3 miesiące i zamek bedzie stał :-)). Pozdrowienia dla ciebie i oszczędzaj się....
KOPIKO
15 maja 2007, 23:11Ale sposób koleżanka znalazła na pozbycie się kilosków :))) A tak poważnie to mam nadzieję, że było to tylko chwilowe a nie jakaś grypka żołądkowa. Pozdrowionka z drugiego końca Polski ;)))
ewikab
15 maja 2007, 13:29uważaj na siebie i nie pracuj za trzech, trochę odpoczynku nie zaszkodzi. A waga i tak spadnie...kiedyś :)))))