Tak wyglada ostatnio moje odchudzanie....
jak tylko uda mi sie przesunac suwaczek w prawa strone to....
no własnie TO!!!! I tak w koło Macjeju.....
Na razie zostawiam samolot na starym miejscu...może to wietrzysko przeszkadza mu w locie we własciwym kierunku:))????
Ja to sobie potrafie znaleźć wytłumaczenie;)
Ja to sobie potrafie znaleźć wytłumaczenie;)
karenina
13 stycznia 2007, 18:16Zawsze mówiłam, że w grupie raźniej. Dlatego dla wspólnego gruntowania musimy coś zrobić. Szczególnie, że w tym roku nie byłam jeszcze na siłowni, bo nie ma mnie kto mobilizować...!!!
Bozka1
13 stycznia 2007, 18:12wytłumaczenie jest dobre(czytaj: jedyne słuszne). Byle byśmy się nie dołowały z tego powodu.
anezob
13 stycznia 2007, 17:39jak ja Ciebie rozumiem... tez sie kręcę "za własnym ogonem", a pogoda mnie dobija. Pozdrawiam
ewikab
13 stycznia 2007, 10:04a Ty ja masz...ja niestety nie :(
Delikatne
13 stycznia 2007, 08:57Jesteś dzielna i wytrwała. Od kilku miesięcy regularnie tracisz na wadze. Może teraz odchudzanko wzięło sobie parę dni urlopu? czasami trzeba chwilkę odpocząć....a potem znowu do dzieła!
karenina
12 stycznia 2007, 22:04<br>I tu, i tu... kochana... i tu, i tu...<br> Wietrzysko nie tylko lotom przeszkadza. Źle wpływa również na nastroje i obniża motywację...<br> Ale nie martw się... wiosna już blisko...więc... <b>byle do wiosny...!!!</b>
filipinka1
12 stycznia 2007, 22:02mam starą neostradę za którą płacę co miesiąc ciężkie pieniądze, nie mogę podpisać aneksu na nową tańszą neostradę tylko muszę rozwiązać starą umowę i jako nowy klient podpisać nową umowę co wiąże się z kiloma dniami bez neta... moi chłopcy już płaczą z tego powodu :), strasznie to skomplikowane...
balbina
12 stycznia 2007, 21:47nie syzyfowa - w koncu sie uda - :)))
krupczatka
12 stycznia 2007, 21:43dobrze potrafisz się tłumaczyć,hihihi...Nie jedz takich małych kosteczek twarogu po 1,5kg,a samolot napewno poleci we właściwym kierunku-mądralo!!! Pa.
greenka
12 stycznia 2007, 21:35... zeby czasami ktos za mnie posprzatal... Na dodatek moj mlodszy to straszny balaganiarz. Jego rzeczy sa wszedzie! Czasami mam wrazenie, ze maja nozki i same sie rozbiegaja po calym domu :))) Zdarza sie, ze maz mi pomaga- wtedy jestem mega-szczesliwa! Np. przed swietami tak sobie wspolnymi silami pucowalismy mieszkanko, albo robilismy cos w kuchni (Darek bardzo lubi robic pasztet i raz lub dwa razy w roku zalęga sie w kuchni i mieli, mieli, mieli...). A ja bardzo lubie miec na niedziele wysprzatane mieszkanko, bo jakos tak... przyjemnie :)
filipinka1
12 stycznia 2007, 21:10ma to samo, widzę że to ten sam typ i lata w tych samych warunkach :)), pewnie aura niesprzyjająca, musimy przeczekać...
mlodziutka17
12 stycznia 2007, 21:06Napewno uda Ci się i nie będziesz nazywac tego syzyfową pracą:)pozdrawiam i życze wytrwałości