Generalnie dla mnie weekend jest najtrudniejszy do przetrwania. O ile w tygodniu trzymam się rygorystycznie wyznaczonych celów w weekend pokusa zejścia ze szlaku jest największa. Oczywiście nie poddaję się i walczę dalej mimo iż wczoraj pochłonąłem 2 kostki czekolady. Opuściłem też piątkowy trening, ale tylko dlatego że chciałem być przy żonie, gdyż jej mama niestety odeszła z tego świata. Ogólnie mialem być poniedziałek i wtorek w Toruniu, ale musiałem odwołać wyjazd i pomóc rodzinie oraganizować pogrzeb. Poza tym we wtorek ma być to ostatnie pożegananie, a wyjazd nie zająć nie ucieknie. Jutro poniedziałek i mam nadzieję. że uda się zrobić dobry trening.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
katy-waity
25 stycznia 2015, 13:08ps. spojrzalam na twoje menu (3 notki nziej) wg mnie za malo jesz jak na fakt ze jestes mezczyzna, wysokim, i masz na start spora wage, twoje menu wedlug mnie ma max 1300 kcal (a podejrzewam ze nawet znaczenie mniej) jestem weteranka glupich niskokalrorycznych diet, ktore doprowadzily do tego, ze teraz mam problemy z waga, to zawsze konczy sie jojo, a po drugie wcale szybciej sie nie chudnie. Powinienes jesc teraz MINIMUM 1800 kcal +cwiczenia.
katy-waity
25 stycznia 2015, 13:05a dla mnie nie ma roznicy czy weekend czy nie..to chyba kwestia tego ze mam 'wolny zawod" wiec nie ma wplywu na rytm tygodnia..