W piątek ze względu na nieznaną mi do tej pory “fizjologiczną” stronę mojego okresu (myślę, że hormony nie wróciły jeszcze do normy) zrobiłam trening bez tupania z Martą z bloga codziennie fit. Przez te ponad 2 miesiące kiedy z nią nie ćwiczyłam naprawdę pojawiło się kilka bardzo fajnych treningów. Zgodnie z założeniem piątkowy wieczór skończył się jednym drinkiem z Mężem i sałatką z fetą. Żadnych słonych przegryzek i to uważam za mój wielki weekendowy sukces
Pierwsza część soboty upłynęła mi na myciu okien (prawie jak trening). Już nie mogłam patrzeć na te szyby, a mój poprzedni stan nie bardzo pozwalał na takie “ryzyko” jak mycie okien. Mąż obiecał umyć po urlopie, ale w sumie teraz to już sama mogę :-) Po południu pojechaliśmy na spacer po parku pszczyńskim zobaczyć co u żubrów, zjeść lody i zajrzeliśmy do skansenu, w którym nigdy wcześniej nie byliśmy. Czasem człowiek kompletnie nie zdaje sobie sprawy z obecności atrakcji turystycznych w swojej okolicy. Niby dzień bez treningu, ale ja się namachałam przy oknach podreptałam po parku. Wieczorem mój Mąż cały czas chodził, że coś by przekąsił, coś by pochrupał. Najpierw mówi: “zróbmy popcorn!” Na co ja dzielnie - otwórz sobie mieszankę krakersów i precli. Poleciał jak na skrzydłach do szafki. Nasypał sobie do miseczki, a ja co? Nawet nie spróbowałam! Ale byłam dumna i blada
Jedyne co to zrobiłam łyk piwa, bo było takie zimniusie i z lodóweczki
Naprawdę jestem zadowolona z mojego weekendu. Chyba znowu się zawzięłam - oby tylko były efekty.
W niedzielę obiad gotował mój Mąż - no dobra - trochę ja go zmusiłam, bo zobaczyłam u jednej z Was kurki i przypomniał mi się smak makaronu z kurkami, orzechami i szpinakiem, który kiedyś przygotował dla mnie mój Mąż. Już nawet nie pamiętam jaka to była okazja, ale miodzio. Przepis na kwestiasmaku.com. Wczoraj też postawiłam na trening odchudzający z Martą - oj było ciężko…. pot lał się strumieniami!
Disiaj dzień bez treningu, ale chcę znowu umyć jakieś okno - tak wiem pogoda się popsuła przez moje sobotnie mycie, ale muszę nadrobić swój 2 miesięczny czas lenistwa.
flisowna
7 sierpnia 2017, 17:16Ojej ja też uwielbiam makarony w każdej postaci mniam:-) muszę zobaczyć co to za blog z ćwiczeniami tak zachwalasz to może będę Ci towarzyszyć *_* buziaki ślę
Annanadiecie
7 sierpnia 2017, 13:38Mhhh makaron z kurkami = brzmi pysznie! A co do mycia okien, nooooo u mnie też już się proszą i proszą..... po kolei się za nie biorę, ą że mam domek z milionem okien, to zanim skończę jeden cykl - praktycznie zaczynam już drugi:-/
Trajkotka_a
7 sierpnia 2017, 09:24OOoo.. Kocham makarony w każdej postaci. Jak możesz robić mi smaka z samego rana ;(
Kora1986
7 sierpnia 2017, 09:47O ja niedobra :-)
fit-mamaa
7 sierpnia 2017, 08:42Ale narobiłaś mi ochoty na makaron z kurkami. ;-) Ja ogólnie jest za makaronami itd.
Kora1986
7 sierpnia 2017, 09:47Ja też jestem makaronowa dusza :-)
bialapapryka
7 sierpnia 2017, 08:36Gratuluję udanego weekendu! :) U mnie najgorzej idzie właśnie w weekendy, bo zawsze jest jakaś "okazja", żeby coś niewskazanego przekąsić, albo wypić. Ale ostatni nie był najgorszy ;) Chyba muszę wziąć z Ciebie przykład jeśli chodzi o okna ;)
Kora1986
7 sierpnia 2017, 08:40no z moimi to była tragedia! Jak popatrzyłam w sobotę na umyte okna w salonie to od razu mi zmęczenie przeszło. Od razu inaczej :-)
aniapa78
7 sierpnia 2017, 08:11Gratuluję wytrwania w postanowieniach w weekend bo wtedy jest najtrudniej. U mnie porażka. Świetnie Ci idzie z treningami. Jak będziesz na siłach to spróbuj Marty Turbo trening. Ostatnio ma coraz lepsze filmiki.
Kora1986
7 sierpnia 2017, 08:16Turbo zrobię na pewno, ale jak troszkę poprawię kondycję. W tym tygodniu może dołączę sztangę na zmianę z treningami Marty. Marta się rozwija i doskonali w tym co robi. Podziwiam ją - taka młoda dziewczyna, a już tyle osiągnęła!