Wczorajszy wpis czytalam chyba z 50 razy i powoli dochodzi do mnie, ze to co robie jest obrzydliwe. Chipsy wyrzucilam do kosza. Zostal baton ale 1/2 milki oreo zostala wczoraj pozarta. Mam nadzieje, ze bylo to pozegnanie z ta czekolada. Bylam wczoraj tez u rodzicow i niestety na wieczor zjadlam ciastko francuskie i troche zelek. Jak zawsze wyrzuty sumienia sa niesamowite, ale "Who cares"? Jak na razie jestem po sniadaniu i podczas jego jedzenia postanowilam zapisac sie na silownie, u mnie w miejscowosci jest mozliwosc wykupoenia karnetu na 7 dni wiec dzisiaj ide po karnet, a jutro zbieram swoj zad by troche zaczac sie ruszac. Moze to mnie zmotywuje, jak na razie wzielam do pracy 2 jablka, jogurt activia naturalny i tego nieszczesnego batona z wczoraj.... moze uda mi sie go nie tknac. Czas pokaze. Od razu Rzymu nie zbuduje, ale to i tak postep bo normalnie zamiast owocow byly by pewnie kupione paluszki, czekolada itd Nawet obiad wczoraj przygotowalam zdrowszy... kslafior w ziolach z pomidorami i ciecierzyca. Jeszcze zastanawiam sie nad reszta czy maja byc do tego pieczone "na zdrowo" ziemniaki czy ryz. Moze przez takie codzienne pisanie i czytanie tego co robie, co jem ze jest to złe w koncu powoli wroce do zdrowego trybu zycia ktory kiedys tak bardzo lubilam....
Xxx