Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
:)
24 listopada 2009
Przed weekendem waga wskazywała 71.9 i czułam, że jest dobrze. Dostałam niespodziewanie okres, tydzień przed czasem, według moich obliczeń i w pracy objadłam się jak świnka i coś mi stanęło na żołądku i wymiotowałam. Wczoraj starałam się nie jeść dużo, żeby się trochę oczyścić, ale ciągle coś mnie korciło. I może dzisiaj postaram się nie jeść. Nie wchodzę narazie na wagę, ale kurde czas wziąć się za siebie i być konsekwentną. A nie- najpierw dbam o siebie cały tydzień i nadrabiam to wszystko w jeden dzień. Jestem zła. Jechałam wczoraj autobusem, ale wcześniej biegłam do niego i ledwo zdążyłam, no i powiedziałam sobie że od jutra zaczynam ćwiczyć żeby czuć się lekko. Miałam ten okres, byłam lekka i wysportowana, a teraz jestem ciężka, bo mięśnie nie pracują. Odezwę się. Dzisiaj starać się będę nie jeść, tyko jogurcik i się trochę oczyszczę, a od jutra wprowadzę dietkę warzywno-owocwą i delikatną. Lubię tu pisać co zrobię, co i tak nie za dobrze mi potem wychodzi, ale dzięki temu nie tyje...chociaż trzymam to co jest...jest dużo, ale nie jest tragicznie. Chciałabym być chudą laseczką:) Pozdrawiam!
madziunia23
24 listopada 2009, 16:12widze ze pelna mobilizacje wiec do dziela:)) realizuj marzenia:)) zycze powodzonka
agatagrba
24 listopada 2009, 11:17Będzie dobrze ;) 3maj się