Weekend przeszedl bez wiekszych trudnosci, bylam tylko lekko oslabiona. Soczki smakowaly bosko, odkrylam nowe fajne smaki :-) Wczorajszy dzien i noc byly bardzo trudne, bo dostalam okropnej migreny, chyba najgorszej w zyciu. Wytrzymalam z bolem 27 godzin i poddalam sie - wzielam tabletki. Bol byl nie do zniesienia i znow sie nasilal. Troche sie balam, ze bedzie mnie bolal brzuch, ale na szczescie obylo sie bez tego. Dzisiaj tylko troche mnie cmi w glowie, ale z tym moge sobie poradzic.
Dzisiaj bylo drugie plukanko i jestem w szoku, ze po tylu dniach na samych warzywach i owocach, i po ostatnim po plukaniu na samych plynach, tyle jeszcze we mnie siedzialo! Nic dziwnego, ze 2-3 dniowe glodowki nie maja prawa zadzialac odtruwajaco.
Jestem tez pozytywnie zaskoczona, ze nie odczuwam wiekszego glodu i calkiem latwo sobie z nim radze. Gorzej jak ktos wejdzie z jedzeniem w pole mojego widzenia, ale to raczej psychiczny glod a nie fizyczny. Staram sie nie przebywac blisko kuchni, kiedy moja mama gotuje i nie patrzec jak rodzinka zajada. Czuje sie silna wewnetrznie i nie mam wahan nastroju, ani watpliwosci. Tego sie troche balam. Mam nadzieje, ze jutro bede miala wiecej energii i dam rade isc na dluzszy spacer z psinka.