Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zacznę od końca.


Opowieść zacznę od tego w jaki sposób inna się skończyła.

Rok temu poznałam mężczyznę, spotykalismy się bez zobowiązań do momentu kiedy doszedł do wniosku, ze chce być ze mną i tylko ze mną. Długo się wahałam, to nie był mój ideał mężczyzny, ale to jak swobodnie się przy nim czułam, jak miło spędzaliśmy czas i jak nie mogłam wytrzymać bez niego dnia przekonało mnie. Powiedziałam, ze też go kocham i chcę z nim być. Miesiąc później mieszkaliśmy ze sobą. Powód naszej przeprowadzki (wynajeliśmy razem mieszkanie) był barsziej prozaiczny niż romantyczny po prostu obydwoje szukaliśmy nowego miejsca a mniejszy koszt wynajmu przekonywał bardziej niż niejedna romantyczna bajka nakręcana na ucho.

Gdy się wprowadziliśmy bylo jak w bajce, miodem płynąca kraina aż się wylewało oknami. Ja urządzałam mieszkanie on...był. Niedługo później straciłam pracę jednak miałam dość oszczędności żeby płacić swoją część wynajmu i spokojnie żyć, jednak szybko z braku zajęć zamieniłam się w kurę domową czekająca z obiadkiem na mężczyznę. Wtedy też było miło, uwielbiałam te momenty kiedy wracał z pracy i rozświetlał mój dzień, jednak on szybko przyzwyczaił się do posiadania kuchty i sprzataczki i uznał że to mój obowiązek. Przestał sie mną interesować, na każdym spotkaniu bardziej intoersował się innymi kobietami niż mną. Próbowałam nie okazywać zazdrości, ale czułam się coraz bardziej jak Kopciuszek a coraz mniej jak Księżniczka. Z dnia na dzień problemy narastały a gdy otwarcie posunął się o krok za daleko z inną (nie zdradzając mnie) to wyprowadziłąm się.

Miałam sie jakiś czas dobrze, moja przyjaciółka była ze mną, umawiałam sie z mężczyzną z innego miasta, dużo rozmawiałam z nimi, nie czułam sie samotna. Do momentu gdy zobaczyłam GO na imprezie...miał się świetnie, kręciła się ciągle wokół niego masa ludzi bo był organizartorem, często przewijały sie koło niego kobiety. Wtedy cały wieczór starałam sie traktować go po przyjacielsku i bawić się jak nigdy. Dopiero po powrocie do pustego domu poczułam sie sama jak nigdy dotąd. Zaczęłam sie zastanawiać czy sie zbytn nie pośpieszyłam, czy skoro sie kochamy to nie możemy dopracować różnic, chciałam zbowu się do niegho przytulić i zasnąć obok niego. Ryczałam trzy dni i błagałam go o powrót do mnie. Po tygodniu dał odpowiedź- twierdzącą.

Obiecałam że się zmienię, ze bedę go słuchała i że bedę komunikowała swoje potrzeby, starałam się jak nigdy, bo bałam się ze znów go stracę, znowu będę sama. Błagając go o to żeby do mnie wrócił, biorąc cała winę na siebie osiągnęłam dno, nigdy jeszcze nie prosiłam faceta o taką litość nade mna, nigdy wczesniej na nikim mi tak nie zależało jak na nim wtedy.

Tydzień. Tydzień spotylkaliśmy się ponownie zanim coś mnie podkorciło żeby sprawdzić jego telefon. Nie cierpię się takiej: nieufnej, kontrolującej, podejrzliwej, ale musiałam. Musiałam sie upewnić, ze wszystko jest miedzy nami w porządku, że mnie kocha. Masa wiadomości do innej kobiety, ostatnie z nich sprzed jednego dnia, zapraszał ją do siebie, ona się nie zgodziła. Celu w jakim ją zapraszał nie musze wyjaśniać.

Zerwanie było szybkie jak usuniecie plastra, nawet nie przeprosił, ostatnie co od niego usłyszałam to "tylko szukałaś pretekstu żeby ze mną zerwać".

Minął kolejny tydzień, pisze do mnie że przeprasza, że się pogubił, że wszystko naprawi. Spotykamy się, płacze, ja siedzę jak głaz. Nie chce mi sie płakać, chcę mieć to już za sobą. Następnego dnia zabieram od niego swoje drobiazgi razem z listem w którym wyznaje mi miłość i obiecuje poprawę. Dzień później dzwonię z odpowiedzią, słyszę szloch w telefonie (myślę "gdzie zgubiłeś jaja", mówię że juz nie mam urazy, ze życzę mu dobrze), pomiędzy szlochami dowiaduje sie ze czemu postanowił mnie przeprosić?

Bo spotkał się z tamtą od smsów, przespał sie z nią i okazuje sie ze to ze mną chce być! Trzasnęłam słuchawką, tyle mnie słyszał.

Starałam się jak najbardziej streścić to co działo sie przez ostatni rok w moim, życiu, zwłaszcza przykre zakończenie. Trzeba przyznać że jak mi tak płakał do słuchawki obiecując poprawę to mi się go na prawdę zal zrobiłoo. Tym bardziej ciesze się ze sie wygadał że miał upojny wieczór z tamtą i nie było tak jak sobie wyobrażał i zadna mi nie dorówna :D Złośliwa satysfakcja i to ze jednak wolę go nie lubić niż sie nad biednym ptysiem rozczulać. Ma za swoje:)

Czemu o tym opowiadam? Bo ta historia wpłynęła na to że zaczęłam się zmieniać. Dotknęłam dna upodlenia błagając go żeby ze mną był, chociaż nie był tego wart i wstałam otrzepałam się i zaczęłam robić wszystko, żeby taka sytuacjia już nigdy się nie powtórzyła w moim życiu. W następnych wpisach postaram się napisać co do tej pory zmieniłam i jak to wpłynęło na moje życie:) 

p.s. nie krępujcie się, komentujcie ile wlezie i jeśli macie ochotę powrzucać facetom, albo powiedzieć jakim ch.. jest mój były to jest to świetne miejsce;)

  • nieznajomatajemniczas

    nieznajomatajemniczas

    17 września 2014, 16:15

    Niemiłe doświadczenie. Ja sobie czasem zadaje pytanie czy tylko mężczyźni tacy są?? Skoro kobieta smsuje z zajętym facetem , godzi się na spotkanie i oczywiste sprawy to dla mnie tak samo jest winna jak i facet... Czasem nawet wydaje mi się że częściej kobiety podrywają zajętych facetów a Ci temu po prostu ulegają ( jak widać potem tego żałując). Szkoda mi tylko osób , które dowiadują się o tym ostanie. Nie miło jest być przecież oszukiwaną;) Faceta bym nie żałowała. Jest na świecie jeszcze wielu wspaniałych facetów;) Tylko trzeba trafić na takiego niestety;) Każde doświadczenie życiowe czegoś nas uczy;) Pozdrawiam serdecznie;)

    • KobietaWniezbytWielkimMiescie

      KobietaWniezbytWielkimMiescie

      17 września 2014, 16:34

      Jestem daleka od myślenia tak jak Ty, sama nie smsuje z żonatymi/zajętymi facetami (przynajmniej nie świadowmie), ale to nie wina dziewczyny że ma dobry gust. Jeśli ja kiedykolwiek spotkam to jej podziekuję, bo zaoszczędziła mi dużo czasu :)

  • 80dziesiatka

    80dziesiatka

    17 września 2014, 15:36

    Jedyne co można powiedzieć że to nie jest koleś do związku. Ja również w swoim związku przeżywam kryzys i na pewno nie jestem w nim księżniczką;p

    • KobietaWniezbytWielkimMiescie

      KobietaWniezbytWielkimMiescie

      17 września 2014, 15:40

      kiedyś jakaś celebryta powiedziała, ze mężczyźni traktują kobietę tak jak ona pozwala sie traktować. Jeśli więc same dla siebie będziemy księżniczkami inni będą nas traktować jak księżniczki:)

    • 80dziesiatka

      80dziesiatka

      17 września 2014, 16:27

      Ale najpierw trzeba wyglądać jak księżniczka;p

    • KobietaWniezbytWielkimMiescie

      KobietaWniezbytWielkimMiescie

      17 września 2014, 16:39

      tak, ale można mieć 150kg i wyglądać jak księżniczka. To nie kwestia wagi, bo przez to i te szczuplutkie będa myślały że coś im ciągle brakuje. To kwestia psychiki, mam podobną figurę do Twojej i nigdy na powodzenie nie narzekałam, bo nawet smieci z domu w dresie nie wyniosę. Na każde wyjście mam ładny strój i dopracowany makijaż, w pracy elegancką sukienkę i marynarkę, na rowerze fajny pozytywny outfit. Nie czekaj na to aż Twoje ciało sie zmieni, bo życie Ci ucieka! p.s. będąc na rżnych portalach widziałam kobiety z bardzo dużą otyłością prezentujące isę w skąpej bieliźnie i myślałam "boże czy one lustra nie mają?" a potem przeczytałam komentarze, masa mężczyzn rozpływała sie nad ich uroda i sylwetką. Wiem, ze to skrajny przypadek ale dowodzi, że każda kobieta może być atrakcyjna, jeden lubi pomidory drugi marchewki:)

    • 80dziesiatka

      80dziesiatka

      18 września 2014, 07:46

      Ja oczywiście też staram się ładnie ubierać ale często mam poczucie że robię z siebie totalną idiotkę bo słoń w sukience dalej jest słoniem. Po prostu od zawsze chciałam być szczupła nigdy w sumie nie byłam albo się nie czułam tak. Teraz mi się jeszcze przybrało bo doszły wszelakie zawirowania hormonalne i to mi nie pomaga. Sama najpierw musiałabym się polubić żeby zrobili to inni. Nie wiem jak postrzegają mnie mężczyźni bo właściwie nigdzie prócz pracy i studiów nie wychodzę a tam towarzystwo to głównie kobiety. Fajnie że założyłaś pamiętnik chętnie będe go czytac.

    • KobietaWniezbytWielkimMiescie

      KobietaWniezbytWielkimMiescie

      18 września 2014, 09:59

      mam szczerą nadzieję że chociaz trochę zmieni Twój sposób postrzegania siebie, bo po zajrzeniu do Twojego pamiętnika mam ochotę potrząsnąć Tobą i powiedzieć"obudź się dziewczyno, marnujesz sobie życie", ale oczywiście to nic nieda, sama musisz zrozumieć parę rzeczy:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.