Dzisiaj nie będzie wiało optymizmem niestety...Moze to przez pogode, bo od rana jest tragiczna, leje wieje piździ itd. Moze przez to ze żadna z rozmów o pracę nie doszła do skutku ( jeden odwołał a drugi jak pojechałam okazało się ze coś mu wypadło-helloł??) A moze przez zblizający się @, wtedy zawsze musze jakąś kłutnię sprowokować , a ze mój nie dał mi najmnijszego powodu to poszło w tę stronę??
A więc sytuacja wygląda tak: Schudłam 12 kg, i w sumie widze różnicę jak się fajnie ubiorę , inni też ją widzą mój facet zachwycony ale...no właśnie jest to ale , kiedy patrze na swoje odbicie w lustrze gdy stoję w bieliźnie widze taką samą grubaskę jaką byłam 5 miesięcy temu. Wygląda to pewnie mniej więcej tak
A więc sytuacja wygląda tak: Schudłam 12 kg, i w sumie widze różnicę jak się fajnie ubiorę , inni też ją widzą mój facet zachwycony ale...no właśnie jest to ale , kiedy patrze na swoje odbicie w lustrze gdy stoję w bieliźnie widze taką samą grubaskę jaką byłam 5 miesięcy temu. Wygląda to pewnie mniej więcej tak
Nie jestem taka szczupła jak pani przed lustrem ani nie widzę się aż tak grubą jak to odbicie, ale mam przeczucie że mam zaburzony obraz swojej osoby. No bo jak mogę wyglądać tak samo jak z dodatkowymi 12 kg ?! Czemu tak się dzieje??
Czyżby to było JESTEM GRUBĄ KOBIETĄ W SZCZUPŁYM CIELE?? Nie sądzę ze aż tak. Dzisiaj zaczęłam się zastanawiać-zostało mi 4,5 kg do celu..ale nie sądzę zebym była wtedy zadowolona. To mnie martwi..Tyle ile ważę teraz ważyłam w najlepszych dla mnie czasach jeśli chodzi o ilość kg na wadze. Jako 14 latka ważyłam tylko 52kg. Przecież do wzrostu 158 50 kg powinno być w sam raz. Biję się że to początek czegoś nie dobrego a nie chcę wpaść w paranoję..
Poprosiłam dzisiaj mojego żeby powiedział mi stop kiedy będzie uważał że już jest idealnie.
Ale idealnie moze być tylko na wadze, moje ciało nigdy nie było ładne ani nie będzie . Zawsze było lelawe ( czyt. niejędrne) , pełne rozstępów i celulitu. A teraz mam tak duzo skóry wszędzie że tylko operacja mogła by wysmuklić moje ciało. nawet jak będę wazyć 45 to nie będę zadowolona bo ono zawsze będzie brzydkie
A zabiegu plastyki brzucha czy ud nie zrobie ( nie z braku kasy-bo jesli bym poprosiła mojego to by odłożył i dał mi na to żebym tylko była szczęśliwa) ale z powodu choroby która mam nie moge się podjąć takich zabiegów bo zostały by mi gigantyczne siniaki które nie znikają.
Będę ćwiczyć, pływać chodzić na siłownię i dotrę do tych 50 kg prędzej czy później ale nigdy nie będę zadowolona ani dumna ze swojego ciała. Musze to zaakceptować. W sumie przez te wszystkie lata wydawało mi się że jestem pogodzona ze swoim ciałem, ale kiedy zaczęłam chudnąć chciała bym byc nie tylko szczupła ale i piękna ( chodzi o ciało) ale to drugie się nie wydarzy nigdy.
Dziękuję tym wszystkim które wytrwały do końca i czytały te moje żale ale potrzebowałam wylac to gdzieś bo nie chciałam tego wszystkiego mówić do mojego . On chce pewna siebie silną kobietę a nie taką co tylko użala się nad sobą. Wentyl bezpieczeństwa został wykorzystany a teraz muszę się wziąć w garść i zapomnieć o tym moich ideałach. Sa ważniejsze rzeczy w zyciu. mam ogromne szczęście że trafiłam na tak wspaniałego, odpowiedzialnego i kochającego mężczyznę. Każdej z Was życzyła bym takiego właśnie partnera na zycie. Nie mogę wymagać od zycia zbyt wiele, nie mozna miec wszystkiego. Zachłanny traci dwa razy więcej , więc nigdy więcej już nie wspomnę o tym, zakopuję ten temat głęboko, cieszę się ze miałam gdzie się wygadać.
NO TO TYLE BY BYŁO NA DZISIAJ
Iwantthissobadly
9 grudnia 2011, 16:50Kochana moja!:*jejku no każda z nas ma czasem takie chwile refleksji i to jest zdecydowanie normalne,dla osób które się odchudzają.Gorzej gdybyś tego wszystkiego nie dostrzegała!ale Ty to wszystko widzisz.teraz musisz wg mnie oczywiście Kochana zaakceptować siebie-z tą czy z mniejszą wagą,jeśli nie zaakceptujesz siebie,będziesz mówiła,że jesteś brzydka czy że nigdy się sobie nie spodobasz to po co się odchudzasz?po to by poczuć się piękniejszą.Powinnaś z każdym kilogramem utraconym,z każdym kilogramem bliżej wymarzonej wagi właśnie czuć się coraz piękniejsza!Kochana przemyśl to,bo naprawdę,nawet jak ktoś wygląda super,a się tak nie czuje,to to widać.Ja wierzę,że jest nadzieja,że poczujesz się pięknie:)trzymaj się dzielnie Słońce!:*
Tysiia
9 grudnia 2011, 16:00Słonko super wynik z tą wagą. Staram się Ciebie trochę zrozumieć - chcesz dążyć do jakiegoś ideału, a to wydaje się czasami nierealne...Fajnie o tym piszesz, wiesz w czym tkwi problem - w akceptacji samej siebie. Może potrzebujesz czasu ? Na pewno wyglądasz czadowo,a nasze ciała piękne i jędrne niestety wiecznie nie będą :-((( Zamiast się dołować główka do góry,szkoda czasu na zamartwianie się ;-)))
Jabluszkowa
9 grudnia 2011, 11:32Kochana moja. Schudłaś 12 kg, to wielki wyczyn i powód do dumy. Widziałam Cię na zdjęciach, masz piękne ciało :) Wiem, że mówisz, że zdjęcia nie oddają rzeczywistego wyglądu, ale w takim razie pomyśl o Twoim narzeczonym, o tym jak patrzy na Ciebie teraz. podobasz mu się, akceptuje i kocha Twoje ciało takie jakie jest. I Ty powinnaś zrobić tak samo :) Pokochaj to ciało, zaakceptuj siebie. Żadna z nas nie jest idealna. Dbaj o swoje ciało, rób mu peelingi, nacieraj balsamami, chodź na masaże - to wszystko poprawi kondycję skóry. Ale przede wszystkim pokochaj to ciało. Twój narzeczony je kocha to znaczy, że można :) Przytulam mocno.
baskowaa
9 grudnia 2011, 08:19Wiesz, też mam czasem takie przemyślenia, więc wiem co czujesz. Jak to Mimi w książce napisała, my pewnie jesteśmy jedynymi z tych z "Normalnie wyglądającymi ciałami a otłuszczonym umysłem". Tu trzeba zmienić myślenie, nie ma co;) Osiągnęłyśmy naprawdę wieele (12 kg to nie lada wyczyn zrzucić), trzeba się tym cieszyć! Jesteś fajna babka, głowa do góry:* Dołek minie:)
pauvrette
8 grudnia 2011, 23:42Spójrz na to z innej strony, zobacz ile wspaniałych rzeczy spotyka Cię każdego dnia. Masz ukochaną osobę, jesteś zdrowa, masz siłę by walczyć o swoje marzenia... Tyle wiem na pewno, nie mówiąc o tym co jest dodatkowo a o czym ja nie wiem, bo przecież Cię nie znam. Ja dopiero chodząc do domu opieki, zobaczyłam, jak wiele mam... Życie stoi przede mną otworem, przed Tobą też. A waga nie może przysłonić nam priorytetów. Uczę się tego, wychodzi... różnie. Ale codziennie walczę i czuję, że nie jestem sama. Ty też nie jesteś, masz dla kogo żyć, starać się... To od Ciebie bardzo dużo zależy. Ja czuję, że powoli zaczynam uwalniać się od tego obsesyjnego myślenia o jedzeniu. W lustrze też widzę siebie jako osobę nie szczupłą (nie wiem ile ważę, boję się panicznie wyjść na wagę mimo tego, że spodnie coraz bardziej na mnie wiszą). Pewnie będzie jakieś 63-64 kg. przy wzroście 175 cm... Też się martwię, bo przecież te cyferki mówią, że powinnam widzieć ładną figurę... Trzymaj się!
Isabelle69
8 grudnia 2011, 22:49Weeź mnie nawet nie denerwuj! Taka laska z Ciebie, a Ty widzisz grubaskę w lustrze?! Chcesz kopa w tyłek, czy co? :-))
slooneckoo
8 grudnia 2011, 21:57głowa do góry!! mam nadzieję że masz po prostu gorszy dzień i jutro będzie lepiej z twoim samopoczuciem! wiele już osiągnełaś niejedna Ci może pozazdrościć... ale jędrne piękne ciało to nie wszystko... liczy się też piękna dusza i Ty na pewno ją masz skoro masz przy sobie takiego cudownego mężczyznę jak mówisz... :) 3maj się :)
RedTea
8 grudnia 2011, 21:21mi takze jest rownie milo za to co TY napisalas :) jesli zaczynasz bredzic musze reagowac! :)
fcuk0
8 grudnia 2011, 20:53aa! pakuję się!:D jednak obawiam sie, że mój fundusz by tego nie wytrzymał:( co prawda zaoszczędzimy na wiecznie pustej lodówce(ewelnualnie jakas marchewa w towarzystwie serka wiejskiego):D to byłby szał, haha! może znalazłabym sobie równie kochanego faceta w tym Rzeszowie jak ten Twój:D hmmmm;>
Neli21
8 grudnia 2011, 20:38No właśnie ja sama siebie ranię , nie on mnie, ja sama siebie , to jest momentami straszne, a z zazdrością też sobie kiepsko radzę ;/ dodaj do tego odległość i masz. ale ufam mu bezgranicznie, on ufa mi i tak już stuknęło pół roku :P dogadujemy się świetnie, myślimy o sobie przyszłościowo i nie chciałabym tego spieprzyć :(
Neli21
8 grudnia 2011, 20:18No w zasadzie nawet powinnam powiedzieć , że masz rację ale jakoś nie potrafię uwierzyć w dobre intencje obecnego chłopaka... chociaż widzę , że mu zależy jakoś nie potrafię do końca.. dlaczego łapie paranoję jak cokolwiek się zmienia ;/
eriss266
8 grudnia 2011, 20:17Oj Ty Mój Aniołku, jesteś cudowną kobietą :) Buziaczki ;):*
kompleksik1991
8 grudnia 2011, 20:15Kochana na prawdę dużo już osiągnęłaś:)Ale najtrudniej jest uwieżyć w siebie w swoje piękno... wiem coś o tym, mam podobnie jak Ty:) tylko czasem trzeba uwierzyć w to co mówią Ci inni, podobasz się swojemu Narzeczonemu, na pewno uważa że jesteś piękna i masz świetne ciało:) musisz Mu uwierzyć i zobaczyć że jesteś piękną kobietą:)
Neli21
8 grudnia 2011, 20:05No tak ale ja zawsze trafiałam na kogoś kto mnie ranił , więc stąd może to moje myślenie, 3 związki które rozpadły się po 1.5 roku.. coś jest nie hallo;/
piersiastamycha
8 grudnia 2011, 19:39Kochana wytrwałam do końca, bo jak coś zaczynam to kończę tym bardziej Twój pamiętnik;)),Najważniejsze byś to Ty pokochała siebie i zaakceptowała się taką jaka jesteś,pomimo tych wad, które jedynie Ty sama dostrzegasz, bo bez tego będzie trudno żyć..ale masz kochającego partnera, który będzie Cię kochał i z pewnością wspierał czy będziesz ważyć 65 czy 55!!!:))Ciesz się życiem, bo wierz mi - nie ma ludzi idealnych, zawsze coś komuś nie pasuje.. a my już tacy jesteśmy, że podoba nam się u innych to czego oni sami w sobie nienawidzą..Mnie mój mężczyzna wpaja cały czas, że akceptuje mnie całą taką jak jestem, ale tu Cię doskonale rozumiem Kochana.. ja też nigdy się nie pogodzę z moim ciałem, chociaż już je zaakceptowałam to i tak nigdy go nie będę lubić w 1oo%..
eriss266
8 grudnia 2011, 19:25A ja wiem dlaczego nie widać różnicy patrząc w lustro. Ja też troszkę schudłam i nawet jak mój mi mówi że tu ubyło czy tam, to i tak w lustrze tego nie widzę. Powód jest prosty, swoje ciało masz przy sobie cały czas, dotykasz je, patrzysz na nie codziennie a wtedy ciężko dostrzec różnicę. Jedyny sposób to zdjęcie, przynajmniej dla mnie. Porównanie siebie sprzed odchudzania i teraz. Różnica jest widoczna, może nie jakaś ogromna ale jednak. Później kiedy patrzę w lustro to nie widzę tego grubaska z wcześniej tylko tego mniejszego grubaska. Może i Tobie to pomoże. Najważniejsze to nie dać się zwariować w pogoni za ideałem. Oceniaj siebie jak obcą osobę, jak koleżankę która schudła 12 kg i znałaś ją wtedy i widzisz ją teraz. Co byś jej powiedziała?? Ślicznie wyglądasz pięknie schudłaś, jeszcze trochę i będziesz idealna :) Życzę Ci żebyś dostrzegła w sobie te zmiany, żebyś je widziała z każdym kolejnym gubionym kg i żebyś patrząc w lustro mogła się do siebie uśmiechnąć i powiedzieć - już wystarczy, jestem idealna :):) Ściskam mocno :)
RedTea
8 grudnia 2011, 19:22kazda kobieta potrzebuje chwile refleksji Jestes szczesciara i nie tylko z powodu faceta, jestes madra kobieta a to co masz w glowie, obraz idealny, to propaganda mediow Jestes piekna i uwierz w to. Piekno to nie tylko jedrny tylek i kragle piersi. To cos wiecej, to cos masz w sobie i Twoj facet to docenia!
fcuk0
8 grudnia 2011, 19:10to jest straszne uczucie. patrzysz w lustro, stojac w fajnych ciuchach, wlosy ukladaja sie dzis wyjatkowo korzystkie, cera na twarzy rozswietlona-wygladasz mega i czujesz to. jednak wystarczy, ze zostawisz ubranie na podlodze i czujesz jak oczy zachodzą łzami, a cały misternie przygotowywany makijaż spływa po kolanach. ja nie cierpię lata. nie wiem jak mam wtedy się ubrać. NIGDY, uwaga! nigdy nie mialam ubrane szortow, czy kiecki. nigdy nie pokazalam nog. latem radze sobie biegając w leginsach i tunikach, lub w takich 3/4 luxnych dresach. wtedy ubieram sie na sportowo i udaje, ze tak mi najwygodniej i najlepiej sie czuje. dosc o mnie:) najwazniejsze, ze zapaliła Ci się lampka czujności! i ze jestes swiadoma, ze odbiór Twojej osoby zaczyna się dziwnie zaburzać! jezeli teraz to widzisz, to znak, ze nie wpadniesz w obłęd! a przynajmiej nie powinnas! ha! no i zazdroszczę mężczyżny!:):)
Neli21
8 grudnia 2011, 19:10Wiem co czujesz, ja pomimo , że wyglądam nie najgorzej nie mogę się zaakceptować , ciągle dążę do ideału którego tak na prawdę nie ma, tracę przez to.. Nie jestem pewna siebie , więc czuję się nie pewnie w swoim związku, żadne zapewnienia nie pomagają , bo nie czuję się warta tego , żebym mogła być szczęśliwa, pewnie z czasem mi to minie ;/ eh..