Dzisiaj waga wskazała 65,3 kg i nie wiem zupełnie dlaczego, bo w lustrze według mnie wyglądam fatalnie. Przypomnę tylko, że od ponad trzech tygodni zaniechałam bardzo ćwiczeń, ale teraz dopiero widzę jak wyglądałam przy tej wadze kiedy regularnie ćwiczyłam i jak wyglądam teraz kiedy nie ćwiczę... Zawsze moim celem była niska waga, ale po co mi ta waga jeśli ciało jest rozlewające się na boki. Nie ma sensu zwracać uwagi na wagę, bo ona daje tylko złudzenie bycia zdrowym i w normie...
Zdrowy tryb życia i piękne ciało to nie tylko dieta, ale przede wszystkim aktywność fizyczna... Szkoda, że to odwieczną prawdę tak późno zrozumiałam...
Wczoraj kupiłam sobie Dziennik Ewy Chodakowskiej, wiem, że brzmię jak jakaś maniakalna fanka, ale pierwszy raz w życiu naprawdę mogę powiedzieć, że jestem czyjąś fanką. Mimo różnych o niej zdań, ja podziwiam to co robi, cieszę się, że dzięki niej zwróciłam uwagę na wiele aspektów mojego zdrowia, odżywiania się, życia.. Podoba mi się to jak rusza do walki miliony kobiet takich jak ja czy Ty;) Postaram się ruszyć z nią znowu do boju, żeby spełnić marzenia o zdrowym ciele:)
Buziaki:)
MllaGrubaskaa
29 października 2013, 11:12Waga to kiepski wyznacznik, można mało ważyć, a nie wyglądać atrakcyjnie, a można ważyć więcej i mieć piękne wysportowane ciało ;) Wybór należy do nas ;) Mnie bardziej pasuje ta druga opcja!