Bilans dzisiejszego dnia jest niezły, poza zbyt obfitym śniadaniem... ale o tym może nie będę wspominać:)
14:00 obiad, ratatuj (warzywka i te sprawy)
17:00 troszkę makreli z jednym chrupkim chlebkiem
20:00 kanapka z wędzonym łososiem i sałatą, trochę chrzanu do smaku:)
Skalpel zaliczony, wychodzi mi coraz lepiej, nadal się męczę, ale nie jest już tak tragicznie jak na początku:) Być może mała przerwa dobrze mi zrobiła. Do tych ćwiczeń będę też dodawała ćwiczenia Tiffany na boczki. Po pierwszym razie miałam duże zakwasy, a o istnieniu pewnych mięśni nawet nie wiedziałam:) Te ćwiczenia są bardzo optymistyczne i szybko mijają, a do tego partie brzuszka pracują...
Ogólnie staram się nie myśleć o tym, że jestem na diecie. Po prostu jem regularnie i troszkę mniej, być może dlatego też nie jestem taka głodna. Wieczory są najgorsze, ale powoli się przyzwyczajam. Cały czas motywuję się oglądając osiągnięcia innych i widzę, że wszystko jest możliwe jeśli się tak naprawdę chce:)
Jutro ważenie, zobaczymy jak mi idzie;)
Muszę dojrzeć również do myśli, że dieta to nie jednorazowa harówka, tylko zmiana całego sposobu życia i odżywiania się, regularności, odstawienia cukru, picia wody, wykonywania ćwiczeń. Chciałabym zmienić się na dłużej, zmienić swoje ciało na zdrowsze. Wierzę, że mi się uda:)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Zmotywowana88
5 września 2013, 23:35Trzymam kciuki za jutrzejsze ważenie :)