Dalej też nie palę, już ponad dwa tygodnie i w ogóle mnie nie ciągnie. Może dlatego, że nie przebywam w towarzystwie palących osób, mąż rzucił miesiąc przede mną, więc w domu też nie ma pokus. Do tej pory to był największy problem, bo jak masz fajka na wyciągnięcie ręki, to jak rzucać? To jakby podczas waszego treningu obserwowała was koleżanka jedząc równocześnie tiramisu jeszcze popijając winem. Nieludzkie! I nie wiem czy to dlatego, ale mam bardzo dużo energii:)
Jutro sądny dzień - ważenie. Zobaczymy, czy te moje działania dają jakiekolwiek skutki.
Dzisiaj tylko tak na chwilkę. Po weekendzie coś więcej naskrobie.
I Inspiracje dla Was:)
Kirley
Stokrotka19822
17 stycznia 2014, 15:34Fajnie masz to sobie ułożone i oby ci nadal szło tak dobrze jak idzie obecnie:) Trzymam kciuki i pozdrawiam
c.andie
16 stycznia 2014, 22:21Haha, fajny pomysł z tymi wyzwaniami :D Ja miałam tak samo z fajkami - nie paliłam niemal 2 miesiące, ale ostatnio jak ma coraz więcej stresów znów kupiłam te śmierdziuchy. Pewnie po sesji spróbuję po raz miliardowy rzucić. Trzymam kciuki za ważenie :)